Wszyscy jesteśmy superbohaterami, czyli o tym, jak wspominamy Pyrkon
15 maja 2019
Jeśli sądzicie, że po tym, jak Thanos pstryknął palcami, zabrakło superbohaterów, to jest to niezawodny znak, że nie byliście na tegorocznym Pyrkonie. Ta relacja udowodni Wam także, że nie każdy heros nosi pelerynę, bo – chociaż niewątpliwie jest to element stroju bardzo, ale to bardzo przez nich lubiany – znacznie lepiej sprawdza się jednak szeroki uśmiech i pogoda ducha. Ta druga jest tym ważniejsza, im bardziej w kość dają nam warunki atmosferyczne i kapryśna aura. Na szczęście na Was, drodzy Pyrkonowicze, można polegać zawsze i wszędzie, nieważne czy w słońcu, czy w deszczu. Niczym na najprawdziwszych superbohaterach!
UWAGA! Relacja nie zawiera nisko latających spoilerów do Avengers: End Game, więc jeśli wciąż nie mieliście okazji zobaczyć najnowszej produkcji braci Russo, to nie musicie się obawiać. Nie ma tu ani okruszka fabuły, który mógłby zepsuć Wam seans, możecie zatem spokojnie czytać dalej. Nie bierzemy jednak odpowiedzialności za pełne nostalgii westchnienia, łzy wzruszenie oraz obudzenie po-Pyrkonowej melancholii.
Panie Pyrkonie, ale ja nie mam supermocy!
No więc, zapewne zapytacie, skąd pochodzi Wasza moc? Odpowiedź na to pytanie jest prosta i, na szczęście, nie wymaga angażowania żadnego z tytułów naukowych Bruce’a Bannera. Jej źródłem jest nie tylko Wasz entuzjazm, ale także pogoda ducha oraz niespożyta siła, którą emanujecie na każdym kroku. A jak się objawia? Bez dwóch zdań szerokim uśmiechem, który nie schodził z Waszych twarzy przez trzy dni trwania Pyrkonu, ale również pozytywną energią, jaśniejącą od Was z takim natężeniem, że Międzynarodowe Targi Poznańskie z pewnością widać było w najbardziej odległych zakątkach kosmosu. Jesteście w swoim bohaterstwie niesamowici! Nie tylko barwni i radośni, ale także przyjacielscy i otwarci. Nie zmieniajcie się, takich herosów nam trzeba.
Iron Man uczył się od Was tworzyć kostiumy
Nie zawiedliście też uczestników Maskarady, podziwiając wykonane przez nich stroje nie tylko w Sali Ziemi, ale także – niezrażeni niesprzyjającą aurą – przed telebimem, każdą z prezentujących się osób nagradzając gromkimi brawami za trud włożony w tworzenie stroju oraz odwagę, potrzebną do tego, by wystąpić przed tak liczną widownią. Wasza pogoda ducha oraz poczucie humoru sprawiło, że oklaskiwanie prowadzącego na zawsze zapadnie mi w pamięć.
Kochacie taniec i muzykę, niczym Star-Lord
To Wy kochacie muzykę tak mocno, że śpiewaliście nawet w oczekiwaniu na sobotni koncert Percivala Schuttenbacha, zapełniliście Salę Ziemi po same brzegi i daliście upust swojej miłości do zespołu, tańcząc pod sceną. Nie wspominając już o tym, że w niedzielę, godzinę przed południem, stawiliście się na koncert z piosenkami z musicalu Rodzina Adamsów – zapewne zmęczeni, może odrobinę niewyspani, ale jednak tryskający energią, której nie dało się nie poczuć, gdy zasiadało się pośród Was na widowni. Jesteście niesamowitą publicznością!
Żądni wiedzy niczym Banner i wytrzymali jak Hulk
Niestrudzenie przemierzaliście teren Targów, zwiedzając kolejne pawilony, gdzie mogliście podziwiać nie tylko fantastyczne wystawy, których pełno było w Fantasium Creatium. Waszym zainteresowaniem cieszyła się zwłaszcza ekspozycja pięknych kostiumów wykonanych przez utalentowanych studentów Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, z ogromną chęcią oglądaliście także doskonale znaną wielbicielom Gwiezdnych Wojen kantynę, w której Han Solo (nie) strzelił pierwszy i fenomenalną kolekcję papierowych Pokemonów, która od zeszłego roku zdążyła się rozrosnąć o nowe, precyzyjnie wykonane, okazy (najwidoczniej ich twórca zdeterminowany jest, by mieć je wszystkie!).
Byliście niezmordowani, pełni sił i wigoru, którego chwilami Wam zazdrościłam. Mieliście bowiem niespożyte pokłady energii i wystarczyła mi ledwie chwila w Waszym towarzystwie, żebym poczuła się jak nowo narodzona i gotowa do dalszych eskapad w celu odkrycia miejsc, do których jeszcze nie udało mi się dotrzeć (a jestem pewna, że przez te trzy dni do wielu zakamarków Pyrkonu nie dotarłam). Nie mam pojęcia, czy wszyscy, jak profesor Banner, zostaliście poddani promieniowaniu Gamma i nie byliście w stanie się zmęczyć, ale – jeśli tak – Wasz wewnętrzny Hulk okazał się niezwykle cywilizowanym gościem. Jeśli dawał się Wam we znaki, to w kontrolowanych warunkach mogliście spożytkować swoje moce w licznych turniejach walk, odbywających się na naszej Arenie, które zawsze gromadziły wokół niej tłumy zaintrygowanych widzów (oglądających starcia, nawet jeśli nie do końca łapali zasady zabawy).
Uwielbiacie popkulturę, jak Spider-Man
Co prawda, nie budowaliście Gwiazdy Śmierci z klocków (chociaż, kto wie, może to robiliście? Jesteście tak niesamowici i kreatywni, że wcale nie poczułabym się zaskoczona… i to nawet jeśli głównym budulcem okazałby się szary papier, posklejany niezawodną taśmą klejącą), jestem jednak pewna, że wspólnymi siłami pokonalibyście niejednego przeciwnika, stosując – wzorem filmowego Spider-Mana – sztuczki znane Wam z filmów, seriali, gier, książek i komiksów. W końcu Pyrkon to Fantastyczne Miejsce Spotkań, gdzie każdy fan szeroko rozumianej popkultury znajdzie coś dla siebie. Najlepszym dowodem na to niech będzie fakt, że Spider-Manów u nas nie zabrakło (a przecież nie od dziś wiadomo, że filmowy Peter Parker jest wielkim fanem wszystkiego, co jest związane z popkulturą!).
Zaś ci z Was, którzy zapragnęli mieć bardziej namacalny dowód swojej miłości do popkultury, kierowali swoje kroki ku ogromnej hali, w której znajdowały się stoiska wystawców. Czego tu nie było?! Książki (również przedpremierowe, co niezwykle radowało moje bibliofilskie serduszko), fenomenalne gry planszowe oraz cała masa gadżetów, z których niemal każdy przykuwał spojrzenie i uwagę. Wyjść spomiędzy tego morza dobra wszelakiego jednie z tym, po zakup czego się weszło było… niemożliwością (to był też jeden z tych momentów, gdy naprawdę żałowałam, że nie mam tyle zer na koncie, co Tony Stark). Na szczęście trudy powstrzymywania się od wydania ostatnich groszy rekompensowała strefa gastronomiczna, w której można było zaszaleć i zjeść naprawdę pyszny obiad, który przeganiał wszelkie smutki i regenerował siły na dalsze wojaże!
Niczym Nick Fury i Agent Coulson?
Nie zabrakło również tych cichych bohaterów, pozostających w cieniu i unikających błysku fleszy, którzy czuwali nad tym, by cała ta superbohaterska drużyna miała się dobrze. Każdy Organizator był niczym Nick Fury i dbał, by wszystko chodziło, jak w zegarku, często przemykając przez teren Targów niezauważony przez postronnych, by gdzieś coś dopiąć na ten przysłowiowy, ostatni guzik, czegoś dopilnować, na coś mieć oko (a nawet, w miarę możliwości, dwoje oczu!). Po całym dniu dopadało nas zmęczenie, jednak nigdy nie zwątpienie w sens tego, co robimy – wciąż, nieustannie i głęboko wierzymy, że warto!
Nie udałoby się jednak, gdyby nie siła i moc krążące w żyłach każdego z setek Gżdaczy i wolontariuszy, będących dla nas tarczą, równie ważną i niezastąpioną, co ta należąca do Kapitana Ameryki. Nic nie było w stanie Was pokonać, radziliście sobie z każdą trudnością (na każdym kroku udowadniając, że przecież nie ma takiego problemu, z którym nie dałoby się rozprawić za pomocą magicznego zaklęcia „wincyj taśmy!”), wyciągaliście pomocną dłoń do tych, którzy tego potrzebowali. Macie ogromną siłę i doskonale pamiętacie, że „z wielką mocą wiążę się wielka odpowiedzialność”. Oby tak dalej, kochani, jesteście niesamowici, a współpraca z Wami do czysta przyjemność i niesamowity zaszczyt!
Zgrana drużyna!
To Wyście uczynili tegoroczne Fantastyczne Miejsce Spotkań bardziej wyjątkowym i jeszcze bardziej fenomenalnym! Wasze super-uśmiechy, super-energia oraz super-entuzjazm sprawiły, że Pyrkon tłumnie odwiedzają dorośli, młodzież i rodziny z dziećmi, a każdy uczestnik bawi się świetnie w niezapomnianej atmosferze. Nie potrzebujecie peleryn czy masek, bo wystarczy, że po prostu z nami jesteście, by było dobrze (a jeśli komuś jest akurat źle, to przecież wystarczy się rozejrzeć, by zaraz zobaczyć kogoś, kto – zupełnie bezinteresownie – rozdaje darmowe przytulasy!). Ładujecie baterie lepiej niż Shazam telefony.
A teraz już kończę! I to nie dlatego, że nie mam nic do napisania, po prostu wiem, że macie ważną misję do wykonania: musicie być z nami za rok!
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!