Festiwal Fantastyki 14.06.2024 Poznań
pl
GościeGuests Kup bilet

Czy smokom to zawsze wiatr w oczy? O ewolucji smoczego gatunku

Gdzie fantasta nie może, tam smoka pośle, powiedział ktoś mądrze. Smoków w sztuce, a zwłaszcza w szeroko pojmowanej fantastyce, jest taka mnogość, że aż trudno je zliczyć. Zwróciliście jednak kiedyś uwagę na to, jak zmieniał się ich wygląd, charakter i rola? Od maszynek do zabijania przeszliśmy do maszynek do głaskania i tulenia, więc co w ogóle zadziało się po drodze?

Rzekł raz człek mądry, że wszystko przemija, że świat się zmienia, że nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, że nowy rok – nowa ja i takie tam. Człekowi chodziło generalnie o to, że świat kołem się toczy i nie idzie go nijak zatrzymać. Razem ze światem toczy się też myśl ludzka, a że rzekł poeta (to już inny człek od poprzedniego człeka) nie zdoła ogień ani miecz zatrzymać myśli w biegu, to jak człowiek już raz coś wykombinuje, to będzie kombinował cały czas. No i kombinuje nad elektroniką, nad kinem i literaturą, nad edukacją w Polsce, no i rzecz jasna nad smokami.

Jakiś czas temu moja szanowna koleżanka pisała już o tym, jak odróżnić smoka od wiwerny, ale ja dzisiaj gadom łap liczyć nie będę i pójdę w trochę inną stronę. Wizerunek smoka w, nazwijmy to bardzo szeroko, sztukach zmieniał się na przestrzeni dziejów i ewoluował. Przed wami pięć, całkowicie subiektywnie wybranych, smoczych generacji i ich typowi przedstawiciele.

 

Generacja 1 – Bij, ubij bydlę!

źródło: https://giphy.com

Rozpoczynając snucie gawędy o smoczych generacjach, należałoby sięgnąć do korzeni – do legend i baśni. Rola smoka w baśniach i legendach jest raczej niewarta pozazdroszczenia. Smok jest wredny, smok jest zły, smok ma bardzo ostre kły. I to by było tyle. Rada na smoka – Ubij bydle, Andrzej, bo nom królewnę wychędo… ekhem zeżre! Albo raczej Jerzy, bo to akurat ten święty raczył był smoka w legendzie ukatrupić.

Pierwsza generacja smoków to zatem smoki do ukatrupienia. Wielkie, złośliwe, z jedną albo z kilkoma głowami, czasem gadające, ale zwykle jakieś głupoty, gustujące w ludzkim (królewna-dziewica z sosem chrzanowym mocno krwista, raz proszę!) mięsie i zgoła nierozumne bestie. No cóż, każdy postęp ewolucyjny musi się od czegoś zacząć –  przypominam, że homo sapiens jeszcze niedawno wpierdzielał banany na drzewie, a musicie przyznać, że królewna jest jakoś bardziej wysublimowanym posiłkiem niż banan.

Pomimo wysublimowania, to smokom na tym etapie wiatr wieje w oczy jak diabli.

Typowy przedstawiciel: smok-od-świętego-Jurka/te-smoki-z-baśni-które-nie-są-szatanem

Generacja 2 – Niby inteligentny, ale dla pewności – ubij bydlę!

Człowiek – to brzmi dumnie, cytatnął sobie razu pewnego Maksym Gorki. Śmiem napomknąć, że czasem wcale nie tak dumnie, a jeżeli już, to od momentu, jak wykształcił inteligencję. Ze smokiem to w sumie podobnie.

źródło: https://giphy.com

W pewnym momencie kultury smoki zrobiły się jakieś takie bardziej rozumne. Istnieje szansa, że było to wywołane wpływem kultury wschodu, w której smoki od zawsze postrzegane były jako istoty o niezwykłej mądrości. A skoro Chińczycy wynaleźli papier toaletowy, jojo i ketchup, to czemu nie inteligentnego smoka? Wracając do meritum, smoki zyskały rozum, aczkolwiek w większości przypadków nadal były wredne, złe i miały kły, więc cóż miał uczynić następca świętego Jerzego? No ukatrupić –  dla pewności.

Smoki chomikowały sobie skarby, czasem nadal porywały dziewice, ale w większości przypadków uważały się za dużo inteligentniejsze od ludzi. Były sprytne, chytre i błyskotliwe, i dalej miały te kły, co dawało im znaczącą przewagę, bo ludzkie kły to cherlawe i jakieś mało przydatne są. Dawało się nawet z nimi (ze smokami, nie z kłami) pogadać, ale większość rozmów się rwała, bo jakoś tak dziwnie gadać z kimś, kto mówi do Ciebie per „obiadku”.

Pomimo tej wyraźnej wyższości smoków nad ludźmi, to spuścizna baśni i legend w końcu dawała o sobie znać i dzielny heros znajdował słaby punkt smoka, niecnie go wykorzystywał (punkt, nie smoka…tak dla pewności zaznaczę) i zyskiwał tytuł smokobójcy.

Innymi słowy – smokom nadal wiatr w  oczy.

Typowy przedstawiciel: Smaug

Generacja 3  – Hmmm, a może jak nie ubiję, to się na coś przyda?

źródło: https://giphy.com

W pewnym momencie historycznym nastąpiła era minimalizacji. XXI wiek zmniejszał do pewnego momentu wszystko jak leci, a szczególną atencję poświęcał całemu sprzętowi elektronicznemu, który im był mniejszy był, tym fajniejszy (teraz to jakoś w drugą stronę poszło, mój smartfon jest prawie wielkości patelni, a wieść gminna niesie, że, tak jak telewizory, będą je coraz większe robić. Pozostaje więc pytanie – czy dotknie to też smoki?!) i chyba na tym etapie i smokom się oberwało. Smok zminimalizowany to… no, kto zgadnie? Pomocnik!

O taki Muszu jako przykład sztandarowy. (Hmmm znowu chińskie wpływy. Przypadek?) Miniaturowa wersja smoka wskoczyła (no bo przecież nie weszła, bo wysoko) więc na miejsce zajmowane dotychczas przez zwierzaczki futerkowe, raczej z gatunku milusińskich, i została pomagierem głównej bohaterki. Awans społeczny jak się patrzy. Smok pozostał nadal złośliwy, inteligentny i gadający, ale już nikt nie chciał go ukatrupić. No, oprócz Hunów. I Meciuśki. I Mulan, czasem. No i Przodków. Ale prócz nich to już całkiem nikt!

Przez tych Hunów i mało poważny format kieszonkowy, to jednak trochę jeszcze smokom w oczy wieje.

Typowy przedstawiciel: Muszu

Generacja 4 – WESZ, czyli Walczę o Emancypację Smoków Zniewolonych

Porozmawiajmy o ekologii. I Harrym Potterze. Nie wierzycie, że to się łączy? Ktoś mądry na pewno powiedział kiedyś, że wszystko, co zostało napisane w pracy magisterskiej, jest prawdą. A że sama o tym w mojej pisałam, to jak bum cyk, cyk to musi być prawda. Nieprzekonani? Musicie uwierzyć mi na słowo.

źródło: https://giphy.com

Wątek ekologiczny i prozwierzęcy pojawia się u Rowling w siódmy tomie cyklu, kiedy to nasi dzielni bohaterowie-włamywacze uwalniają smoka z gringockich podziemi. Ja się im zupełnie nie dziwię, sama bym mysia pysia uwolniła, bo to, co zrobiły mu gobliny, to przekracza ludzie pojęcie!

Smok był straszony, okaleczony i torturowany i choć budzi respekt, a nawet obawę, bo kurde nadal jest wielki i ma kły, to w czasie czytania o nim czujemy litość. To piękne i majestatyczne zwierzę, które zostało bardzo skrzywdzone. Pojawia się w głowie analogia do cyrkowych niedźwiedzi, okaleczanych nosorożców i słoni czy katowanych zwierząt domowych i rusza nas sumienie. Smoki zostały więc włączone w prężnie działający ruch ochrony praw zwierząt i, musicie przyznać, są jednymi z jego najbardziej majestatycznie wyglądających agitatorów.

Smokom nadal trochę wiatr w oczy, ale ekolodzy budują im parawany.

Typowy przedstawiciel: smok-którego-chciała-adoptować-Hermiona-zwany-też-smokiem-z-podziemi-banku-Gringota

Generacja 5 – O.M.G. Będę tulić!

źródło: https://giphy.com

I tak oto dotarliśmy w gawędzie do generacji piątej, najbardziej współczesnej. Smoki po drodze zrobiły się inteligentne, zaliczyły etap pomagierowania i zbratały się z ekologami, wiec pozostało im już tylko podbić nasze serca. W jaki sposób? Bardzo prosty. Za pomocą dużej głowy, wielkich oczu i zachowań podobnych do krzyżówki kociaka ze szczeniaczkiem golden retrievera. Podobnie zresztą jak szczeniaczka przedstawiciela piątej generacji da się wytresować. I to totalnie bezstresowo! Widać ekolodzy na coś się przydali i smoki też szkoli się już metodą pozytywną.

Przedstawiciele ostatniej generacji mają obecnie niewiele wspólnego ze smokiem świętego Jerzego, czy nawet ze Smaugiem, bo choć są inteligentne i bywają złośliwe, to w ogólnym pojęciu są tak słodkie, że jedyne, co można im zrobić, to zagłaskać na śmierć.

Przestało wiać, smoczym oczom już raczej nic nie grozi.

Typowy przedstawiciel: Szczerbatek

 

Prócz przytoczonych wyżej wybiórczych przykładów mamy, rzecz jasna, całą resztę Ostatnich smoków, Borchów Trzy Kawki, Eragonów i dzieci Matki smoków, na których analizie można by się co najmniej doktoryzować. Smoków, sposobów ich ujęć, ich ról i charakterów w filmie, literaturze i komiksie jest tyle, że każdy z Was może ułożyć sobie swoje własne smocze generacje.

źródło: https://giphy.com

A prócz zastanawiania się nad rozwojem ewolucyjnym zająć się czymś przyjemniejszym, ot na przykład pomyśleć nad tym, którego smoka chciałoby się adoptować.

Wiecie już, którego przedstawiciela generacji chcielibyście hodować w ogródku? Choć Szczerbatek to by  nawet serce z kamienia rozpuścił pokładami swojego uroku, a do Muszu mam niezwykły sentyment, to ja jednak zdecydowałabym się na Smauga. Wredny i z manią wielkości, ale mam słabość do czarnych charakterów. No i postawisz takiego w ogródku, to już nawet pies obronny nie potrzebny. Smaug zeżre każdego złodzieja i sąsiada, który przedmuchuje jesienne liście na Wasz trawnik. Przy okazji zeżre też listonosza, wszystkie koty z okolicy i dostawcę pizzy (pizzę pewnie też), ale hej, życie to pasmo wyzwań. A kto wie, a nuż widelec uda się dowiedzieć, jak wytresować wrednego smoka?

Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!

Awatar autora

O autorze

Joanna Dziedzic

Jako dziecko zagubiła się w fantasy jak Alicja w Krainie Czarów i niczym Obieżyświat postanowiła zwiedzić wszystkie fantastyczne krainy. Kolekcjonuje książki jak Flash mandaty za prędkość. Optymistyczna jak Kłapouchy, energiczna jak Garfield z nutą gramatyki Yody. Nienawidzi zimna jak Anakin piasku, a pająki kocha równie mocno co Ron Wesley. Żeby przeczytać i obejrzeć wszystko co jej się marzy, musiałaby żyć tak długo, jak Legolas. Z tego powodu od wielu lat bezskutecznie próbuje zostać elfem. foto: Makove Love