Najgorsi z najgorszych – subiektywny wybór najgłupszych przeciwników Batmana
Czym byłoby superbohaterskie alter ego Bruce’a Wayne’a bez swoich nemezis? Każdy, kto jest zaznajomiony chociaż trochę z uniwersum człowieka-nietoperza, wie dobrze, jak dużą rolę w jego historii odgrywają takie postacie jak Joker, Dwie-Twarze, Człowiek-Zagadka czy Catwoman. Jednak Batman jako postać funkcjonuje w popkulturze od 1939 roku – trudno, żeby w tym czasie twórcy trafiali w same dziesiątki, kreując superzłoczyńców. Nie raz i nie dwa zdarzyło się, że na drodze obrońcy miasta Gotham stawiały naprawdę pokraczne indywidua. Niektóre z nich to prawdziwe perełki okropności i dzisiaj zamierzam Wam pokazać 4 naprawdę okropne szwarccharaktery, z którymi musiał mierzyć się Batman – serdecznie zapraszam!
1. Camera Man
Zaczynamy od prawdziwej perełki, czyli od złoczyńcy z aparatem na głowie. Można by rzec, że facet w walce o posadę paparazzi w jakiekolwiek bulwarówce już na starcie zajmuje pole position, ponieważ swój zawód ma wypisany na twarzy (śmiech z puszki). Człowiek-aparat pojawił się po raz pierwszy na drodze Batmana w komiksie „Batman #81 – Two-Face Strikes Again!” w lutym 1954 roku. Nieznana jest jego prawdziwa tożsamość, jedyne co wiadomo, to że jest złodziejem i wykorzystując oślepiające światło lampy błyskowej, napada na banki. Nic to jednak nie daje, kiedy na jego drodze staje dynamiczny duet.
Z kolei drugie pojawienie się Aparatki… znaczy Camera-Mana następuje w innej komiksowej serii o przygodzie długouchego superbohatera, czyli „The Brave and The Bold”. Wtedy to, chcąc sprostać wyzwaniom XXI wieku, nasz turbozły miłośnik fleszy zdecydował się unowocześnić swój hełm. Dzięki czemu nie tylko nie musi przed każdą fotką sprawdzać, ile jeszcze kliszy mu zostało, ale także ma dostęp do obrazu z każdej cyfrówki na świecie. Oznacza to, że teraz może być nie tylko dziennikarską gwiazdą „Faktu”, ale również i Facebooka (oraz kilku rządów na świecie), ponieważ może w ten sposób szpiegować niewinnych obywateli. I tak też się dzieje, w fabule komiksu stalkuje jedną z superbohaterek, która w akcie desperacji zwraca się o pomoc do Batmana, aby pomógł jej pozbyć się niechcianego wielbiciela. Ostatecznie się to udaje i odtąd tylko Mroczny Rycerz pozostaje w posiadaniu urządzenia do szpiegowania obywateli (yay!)
Camera Man
Plusy:
- Zawsze będzie w stanie złapać perfekcyjny kadr
- Lepszy od Instaxa
- Może podglądać, kogo chce
Minusy:
- Może podglądać, kogo chce (poważnie, to nie jest cool)
- Wygląda tak, że nie przestraszy się go nawet chorobliwy paranoik
- Nigdy nie pójdzie do kina, bo tam nie wolno mieć aparatów na sali.
2. Calendar Man
Oto kolejny złoczyńca ubierający się w przedmiot codziennego użytku. Tym razem odkładamy na bok aparat i chwytamy za kalendarz. Julian Gregory Day, bo tak nazywa się w rzeczywistości opisywany superzłoczyńca, jest złodziejem, mającym bardzo ciekawe modus operandi. Otóż planuje swoje zbrodnie w oparciu o… kalendarz właśnie. Napady na bank, Arkham czy co tam jeszcze cennego w Gotham się znajduje, zawsze zbiegać się muszą ze Świętem Dziękczynienia, dniem Kolumba czy jakimś innym świętem będącym na rozpisce. Nie da się ukryć, całkiem ciekawe podejście, oryginalne, jednak zupełnie niepraktyczne. No bo pomyślcie tylko – jak będąc Człowiekiem-Kalendarzem, oprzeć się pokusie i nie dokonać jakiejś zbrodni w trakcie Bożego Narodzenia? A jednocześnie mieć prawie stuprocentową pewność, że gdzieś tam na mieście jest jeden z najbardziej bezwzględnych superbohaterów w historii i on doskonale zdaje sobie sprawę, że knujecie coś niedobrego? Konflikt tragiczny wyrwany żywcem z greckiego teatru.
Co ciekawe, postać początkowo przedstawiona w Detective Comics #259 (wrzesień 1958) była żartem twórców komiksu (no kto by pomyślał) jednak wraz z czasem Calendar Man zyskał bardziej mroczne oblicze i z bycia drobnym przestępcą stał się bezwzględnym mordercą, zachowując jednak swoją manierę patrzenia w terminarz.
Plusy:
- Nigdy nie zapomni o Twoich urodzinach
- Nigdy nie zapomni o rocznicy
- Zawsze przygotuje dla Ciebie z tej okazji coś fajnego
Minusy:
- Przewidywalny, rutynowy i nudny
- Zawsze wypomni Ci, że zapomniałeś o jego urodzinach
- Brak innych zainteresowań niż patrzenie w kalendarz
3. The Eraser
Wrzucamy wyższy bieg, proszę Państwa, i sięgamy coraz głębiej do biurka. Był aparat, kalendarz, przyszła pora na gumkę do mazania. Możecie się śmiać, ale poczekajcie, bo to historia tragiczna. Usiądźcie wygodnie, przygotujcie chusteczki i dajcie się porwać opowieści o Lennym Fiasco (o losie, co za nazwisko). Lenny nie był najlepszym uczniem na studiach, nieliczni kumple z czasów college’u wspominają go jako gościa, który zawsze siedział i poprawiał swoje błędy, oczywiście za pomocą gumki do mazania (czy to przeznaczenie, czy najgorzej napisane origin story – zdecydujcie sami). Co ciekawe, jedną z osób chodzący na wykłady z naszym tragicznym superzłolem był nie kto inny tylko sam Bruce Wayne. Jak się okazuje, losy tej dwójki splotły się w kulminacyjnym momencie tej historii, ponieważ Lenny bardzo pragnął zaprosić na zimowy festiwal swoja koleżankę z roku, tę jednak sprzed nosa zgarnął mu przyszły Batman.
Tego było za wiele, Lenny porzucił naukę i stworzył swój kostium, którego najbardziej wyrazistym elementem jest hełm, wyglądający jak końcówka ołówka. Za jego pomocą The Eraser realizuje swoją mroczną działalność, czyli sprzątanie miejsca zbrodni z wszelkich śladów. Za 20% prowizji, bez podatków, sprawiał, że policyjni eksperci nie znajdą nawet najmniejszego odcisku palca. Piękna sprawa, szkoda, że wykorzystywana w tak niecnym celu – a mógłby nasz Lenny przysłużyć się dobru, czyszcząc laboratoria badawcze. Ale ponieważ wybrał los złoczyńcy, Batman musiał go wymazać (badum tss).
Plusy
- Nigdy nie naniesie ci brudu do mieszkania
- Zawsze pozostawi po sobie porządek
- Nawet jak na egzaminie powiedzą, że nie możesz poprawiać odpowiedzi, to i tak dzięki jego pomocy będziesz mógł to zrobić i żaden z wykładowców się nie dowie
Minusy
- Na zawsze skazany na bycie sługusem innych złoczyńców
- Może przypadkiem wylądować w czyimś piórniku
4. The Rainbow Creature
Fanfary, proszę Państwa! Oto dotarliśmy na sam koniec tego króciutkiego zestawienia. Przed Wami crème de la crème listy najgorszych złoczyńców Batmana. Myślicie sobie – Mroczny Rycerz walczy tylko z najbardziej mrocznymi złoczyńcami. Tia, aż tu nagle wpadacie sobie na komiks „Batman vol 1 #134” z września 1960 roku i co widzicie? Koszmar polskiej prawicy, demoniczną odpowiedź na to, co by się stało, gdyby kucyka Pony zmieszać z bałwanem. Tęczowa istota nie dość, że wygląda jak coś, co zostało wymyślone pod wpływem LSD, to jeszcze na dodatek ma wyjątkowo nietypowe zdolności i nie, jedną z nich nie jest moc przyjaźni. Supermoce związane są z kolorami – czerwony pali ogniem, niebieski zamraża, zielony pozwala stać się mgłą, żółty przekształca bohaterów w papierowe postacie. Po każdorazowym wykorzystaniu mocy kolor znika, dlatego kluczem do pokonania potwora jest wyczerpanie jego zdolności i uczynienie go przezroczystym.
Mała zmiana nastąpiła w serii „The Brave and The Bold”, gdzie tęczowy potworek jest zwierzątkiem Firefly, innego antagonisty Batmana. W tej wersji stworzenie ma podobne zdolności, różni się jedynie w kilku detalach: zielony pozwala na manipulacje masą i zmianę trójwymiarowych rzeczy w dwuwymiarowe. Z kolei żółty zmienia wszystko w gaz. Ogień i lód pozostają bez zmian.
Plusy:
- Wreszcie jakieś naprawdę przydatne zdolności
- Po burzy może się kamuflować i udawać drugą tęczę („Wow, it’s double rainbow!”)
Minusy:
- Ktoś może próbować go podpalić, zwłaszcza w Warszawie
- Zużywające się supermoce sprawiają, że musi oszczędzać swoje ataki.
I to koniec tego krótkiego zestawienia. Oczywiście pokręconych i dziwnych superzłoczyńców w uniwersum Batmana było znacznie więcej – dajcie znać, jeśli macie jakieś swoje ulubione typy!
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!