Piracka galeria sław czy jednak Hall of Shame?
Ahoj, kamraci! 19 września znany jest jako Międzynarodowy Dzień Mówienia jak Pirat. Święto ważne z wielu powodów. Jeżeli jesteś pastafarianinem, wręcz jedno z najważniejszych w całym roku. A jeśli nie, to przynajmniej masz powód, by krzyczeć „do stu beczek rumu”, racząc się przy tym owym szlachetnym trunkiem i śpiewając szanty. Większość piratów nie była jednak takimi fajnymi gośćmi. Cała naprzód, dziś szczury lądowe poznają historie kilku najważniejszych morskich rzezimieszków.
Piraci w popkulturze
Zanim jednak zaczniemy, zapoznajmy się z tymi, którzy pozytywnie wpływają na wizerunek piratów. Tu prym wiodą bohaterowie serii „Piraci z Karaibów”. Filmy te cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem widzów (choć trzeba przyznać, że krytycy byli mniej przychylni każdej kolejnej części), czyniąc z kapitana Jacka Sparrowa i jego załogi jedne z najważniejszych postaci popkultury XX wieku. W filmach pojawiają się motywy znane z innych dzieł związanych z piratami – ich niechęć do przystosowywania się władzy, moralna niejednoznaczność i posługiwanie się specyficznym kodeksem, a także bitki i napitki. Krótko mówiąc, byli z nich tacy morscy rockandrollowcy. Najdobitniej świadczy o tym obsadzenie Keitha Richardsa w roli ojca kapitana Sparrowa.
Piraci często byli przedstawiani również jako okrutni przeciwnicy głównych protagonistów, którym jednak natura poskąpiła inteligencji lub umiejętności, by pokonać swoich wrogów. Przykładem tego może być na przykład Kapitan Hak, jednak tylko ten z animowanej adaptacji Disneya. W oryginalnej (i mniej znanej szerokiej publiczności) wersji J.M. Barriego był on budzącym grozę piratem, który krwawo obchodził się z przeciwnikami i własną załogą. W animacji z 1953 roku natomiast jest raczej niezbyt utalentowanym pechowcem, którego Piotruś Pan za każdym razem przechytrzy, a jeszcze musi użerać się z niekompetentnymi podwładnymi.
To samo można powiedzieć o Krwawobrodym, jednym z przeciwników Asterixa i Obelixa. W jego przypadku wszystkie próby abordażu kończyły się utratą kolejnego statku i dostaniem łupnia od dwóch Galów i psa, którzy wbrew pozorom nie mieli przewagi liczebnej. Trzeba mu jednak oddać, że wiedział chociaż, iż bukszprytu się nie refuje.
Przejdźmy jednak do prawdziwych piratów, którzy wcale tacy zabawni nie byli.
Edward Teach („Czarnobrody”)
Najprawdopodobniej najbardziej znany ze wszystkich piratów. Zaczynał tak jak wielu jego kolegów po fachu – jako korsarz. Warto tu wskazać różnicę pomiędzy piratami i korsarzami. Ci pierwsi działają na własny koszt jako wyjęci spod prawa i napadający na wszystkie statki bez wyjątku. Korsarze natomiast działali z upoważnienia władcy. Otrzymywali prawo do zatrzymywania się w każdym porcie swojego kraju i mogli napadać wyłącznie na statki płynące pod banderami innych państw. Był to układ idealny dla każdej ze stron. Władca mógł osłabiać państwa przeciwników, nie wydając na to ani dukata, a korsarze mieli prawo zatrzymać sobie wszystkie zagrabione łupy.
Wracając do Czarnobrodego – trzeba mu przyznać, że świetnie umiał zadbać o swój PR. Przeciwników miał straszyć swoim wyglądem, a dodatkowo rozpuszczał mrożące krew w żyłach plotki na swój temat. W rzeczywistości jednak był on dość inteligentną osobą, pochodzącą prawdopodobnie z bogatej rodziny. Doskonale znał się też na swoim rzemiośle, a do perfekcji wręcz opanował posługiwanie się szablą.
Najsłynniejszym statkiem, na którym się poruszał, był Queen Anne’s Revenge. Okręt ten zbudowany został przez Anglików w 1710 roku jako Concorde, jednak już w 1711 przechwycili go Francuzi i przemianowali na La Concorde. Czarnobrody zdobył go pod koniec 1717 roku i dokonał gruntownego tuningu. Dodał do niego 40 dział i zmienił nazwę na cześć Królowej Anny. To ta łajba wzięła udział w słynnym oblężeniu Charleston (wówczas Charles Town) w Południowej Karolinie. Przez kilka dni załoga Czarnobrodego blokowała port tego miasta, nie pozwalając na wpłynięcie i wypłynięcie żadnego statku, uprowadziła też przy okazji pasażerów płynących na pokładzie Crowleya i plądrowała miejscowe sklepy.
Celem tego ataku było wymuszenie od miejscowych władz leków dla piratów. W przypadku niespełnienia prośby wszyscy uprowadzeni mieli zostać straceni. Czarnobrody zachował się przy tym honorowo – gdy jego żądania zostały spełnione, wypuścił porwanych, choć zabrał należące do nich kosztowności. Była to ostatnia wielka misja Queen Anne’s Revenge, która niedługo później osiadła na mieliźnie w pobliżu Beaufort w Karolinie Północnej i w ten sposób zakończyła swoją służbę.
Sam Czarnobrody też długo już nie pociągnął. Na rozkaz gubernatora Wirginii, Alexandra Spotswooda, który dosyć miał plądrowania statków i przy okazji uwierzył w ogromne bogactwa złupione przez Teacha, jesienią 1718 roku w pościg za piratem ruszył kapitan Robert Maynard. 22 listopada doszło do walki na śmierć i życie pomiędzy załogami obu wilków morskich. Kapitan Maynard wykonał mistrzowski manewr.
Podczas walki ukrył się pod pokładem statku wraz ze swoimi podwładnymi. Gdy Czarnobrody i jego kamraci wkroczyli na, ich zdaniem, pusty okręt, zostali zaskoczeni. Obaj przeciwnicy najpierw zaczęli do siebie strzelać. Czarnobrody chybił jednak i sam został ranny. Nie przeszkodziło mu to w walce, która od tego momentu toczyła się przy użyciu broni białej. Choć udało mu się złamać miecz przeciwnika, był on odcięty od reszty swojej załogi. Ostatecznie zginął zaatakowany przez marynarzy Keenana. Nie poddał się jednak tak łatwo. Potrzebnych było aż pięć kul i ponad dwadzieścia ran zadanych ostrzem, by wreszcie opuścił ten padół.
Bartholomew Roberts
Ten jegomość, chociaż mniej znany od Czarnobrodego i innych morskich przestępców, mógł pochwalić się największymi łupami w Złotej Erze Piractwa. Swoją karierę rozpoczął w dość niestandardowy sposób. Uprowadzono go ze statku (gdzie służył jako podoficer), na który napadła zgraja pod przywództwem Howella Davisa. Prawdopodobnie już wtedy znana była zasada „nie możesz z nimi wygrać, więc się do nich przyłącz”, gdyż zaledwie sześć tygodni później wybrano go na kapitana po śmierci dotychczasowego szefa. Wszystko to toczyło się latem 1719 roku.
Już jesienią 1720 roku Roberts miał zdobytych 15 statków. W międzyczasie pojmał swojego przysięgłego wroga, gubernatora Martyniki, a następnie powiesił go na gubernatorskim okręcie. Od wiosny 1721 Roberts skupił się na wybrzeżach Afryki. Tam zdobył kolejne łajby, ale też dopuszczał się brutalnych czynów. Najbardziej okrutnym było podpalenie statku z niewolnikami, którego załoga nie chciała się poddać piratom. W efekcie śmierć poniosło przynajmniej 80 osób.
Koniec spotkał Bartholomew Robertsa 10 lutego 1722 u wybrzeży Gabonu. Przy wylocie z portu Cap Lopez dowodzony przez niego Royal Fortune natknął się Swallow pod komendą kapitana Chalonera Ogle’a. Roberts poniósł śmierć w walce, a ponad 50 innych piratów zostało pojmanych, osądzonych i powieszonych. Na Royal Fortune i dwóch innych łajbach biorących udział w starciu znaleziono łącznie 300 ton złota.
Mary Read
Warto w tym artykule zadbać o kobiecą reprezentację. Choć piratek nie było zbyt dużo, należy przytoczyć przynajmniej dwie. Znacznie więcej wiadomo o Mary Read. Jej życie od początku nie było łatwe. Pochodziła z pozamałżeńskiego związku jej matki, której mąż zaginął na morzu. W tym samym czasie zmarł jej starszy brat, więc po narodzinach Mary musiała udawać chłopca w celu dalszego utrzymywania przez byłą teściową pani Read. Stan ten utrzymywał się aż do wczesnej dorosłości. Wstąpiła nawet do wojska, gdzie służyła przebrana za mężczyznę. Podczas służby poznała przyszłego męża i nareszcie mogła ujawnić swoją prawdziwą tożsamość. Para osiadła w Holandii, gdzie prowadziła gospodę. Sielanka nie trwała jednak długo.
Mąż Mary zmarł przedwcześnie, a ta ponownie musiała przywdziać męski strój i powrócić do armii. W czasach pokoju nie było jednak zbyt dużo roboty, więc wstąpiła na pokład statku kierującego się w stronę Indii Zachodnich (dziś Karaiby). Na morzu okręt niestety został zaatakowany przez piratów. Mary wyczuła swoją szansę dołączyła do bandytów. Tam poznała Anne Bonny, która również ukrywała swoją prawdziwą płeć. Koniec końców nikt nie wiedział o tajemnicy obu kobiet poza nimi samymi i kapitanem.
Anne Bonny
Bonny, podobnie jak Read, pochodziła z nieprawego łoża, jej matka była służącą adwokata, z którym zaszła w ciążę, i również w dzieciństwie musiała przebierać się za chłopców. Od małego słynęła z temperamentu – w wieku trzynastu lat dźgnęła nożem jedną ze służących. Następnie wyszła za mąż za Jamesa Bonny’ego, który był piratem, ale również informatorem gubernatora Bahamów, któremu donosił o działaniach swoich kolegów po fachu. Wkrótce oboje dołączyli do załogi Calico Jacka. Tam Anne Bonny spotkała Mary Read.
Tak jak w przypadku innych piratów, także kariera obu pań nie potrwała zbyt długo. Po kilku miesiącach działania przy wybrzeżach Jamajki statek Calico Jacka został zaatakowany przez Jonathana Barneta. Atak był niespodziewany – niemal cała załoga spożywała wówczas rum i do walki stanęły jedynie Read i Bonny. Mężczyźni natomiast w komplecie schowali się pod pokładem. Ostatecznie bitwa zakończyła się spodziewanym rezultatem i piratów wzięto w niewolę. Mary Read zmarła w więzieniu, ale Anne Bonny miała więcej szczęścia. Jej ojcu udało się wywalczyć ułaskawienie. W efekcie Bonny uwolniono i ślad po niej zaginął. Do dziś nie wiadomo, jakie były jej dalsze losy. Być może jej jako jednej z nielicznych piratów udało dożyć się późnej starości.
Piractwo dziś
Jak więc widać, opowieści o spotkaniach z fantastycznymi stworzeniami w stylu Krakena, syren czy harpii to tylko wymysły twórców filmów czy książek. Idealizm tekstów kultury musi niestety ustąpić brutalnej rzeczywistości. W obecnych czasach piraci są już jednoznacznie potępiani. Nikt więcej nie utożsamia ich z awanturniczymi żeglarzami – bardziej kojarzą się z bezlitosnymi terrorystami. Prawda jest jednak taka, że nie różnią się oni wiele od swoich poprzedników. Tak naprawdę szczyt romantyzmu w piractwie stanowi chęć umieszczania polskiego serialu „Wiedźmin” i podpisywanie go jako produkcji Netflixa na różnych nielegalnych portalach.
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!