Party like it’s 3001 – jak świętować Hobbit Day?
Pewnie nie wszyscy z Was to wiedzą, ale dziś obchodzimy bardzo ważne święto. Tak ważne, że każdy szanujący się fantasta powinien mieć tę datę zakreśloną na czerwono w kalendarzu (albo ustawione przypomnienie w telefonie, jeśli zaakceptował nadejście XXI wieku). To właśnie 22 września świętujemy urodziny dwóch wielkich bohaterów. Wielkich ze względu na czyny, a nie na wzrost. Coś już świta? Dość już tych podchodów. Czas zacząć obchody Hobbit Day, czyli dnia mającego upamiętniać Bilba i Froda Bagginsów!
Obu panów, oprócz oczywistej ciągoty do przygód i pokrewieństwa, łączył również dzień urodzin. Dzieliło ich natomiast dokładnie 78 lat. Bilbo przyszedł na świat w 2890 roku Trzeciej Ery, a Frodo w 2968, co w kalendarzu Shire przekłada się odpowiednio na rok 1290 i 1368. Samo Hobbit Day zaś narodziło się w 1978 roku kalendarza gregoriańskiego i zostało ogłoszone przez American Tolkien Society. Towarzystwo samo jednak przyznało, że nieoficjalnie obchodzono je znacznie wcześniej. W jaki sposób świętują fani J.R.R. Tolkiena na całym świecie?
Chodzenie na boso
Chyba pierwsze skojarzenie z Hobbitami, zwłaszcza u osób niespecjalnie zainteresowanych tematem, to bose stopy. Tolkieniści oczywiście zdają sobie sprawę z takiego połączenia i 22 września gromadnie ściągają obuwie. Wygląda na to, że w tym roku pielęgnowanie tej tradycji będzie szczególnie proste. Po pierwsze – aura tegorocznego września wyjątkowo nas rozpieszcza, dzięki czemu wciąż możemy cieszyć się słońcem i temperaturami powyżej 20 stopni. Po drugie zaś w dobie pandemii sporo ludzi wciąż pracuje zdalnie, więc znacznej części z Was uda się uniknąć strapionych wyrazów twarzy współpracowników, którzy będą wątpić w Waszą kondycję mentalną.
Możemy też polecić wersję dla bardziej zaawansowanych fanów. Pakujecie się w samochód/autobus/na rower i kierujecie się w stronę najbliższego lasu. Istnieje spora szansa, że nikt nie zobaczy, jak chodzicie na bosaka. Przy okazji możecie sobie zrobić mały piknik lub nazbierać grzybów do swojej hobbiciej spiżarni. Z całego serca jednak odradzamy najbardziej hardcorowe wczuwanie się w rolę hobbitów, czyli chodzenie boso po górach. Życie to nie świat Tolkiena, a ratownicy TOPR-u nie latają przy pomocy orłów, a helikopterów, które są znacznie droższe w użyciu. Ale jakiś spontaniczny wypad na przygodę w odpowiednim obuwiu możemy polecić zawsze.
Wielkie uczty
Z całą pewnością wszyscy pamiętają słynne przyjęcie z okazji 111 urodzin Bilba. Pojawili się na nim wszyscy hobbici ze wszystkich stron Shire. Podobnie dzień 22 września świętują fani „Hobbita” i „Władcy Pierścieni”. Więcej – po co świętować podobnie, gdy można tak samo? Z takiego założenia wychodzą właściciele Hobbitonu. Z okazji Hobbit Day szykowana jest wielka impreza na planie obu trylogii w reżyserii Petera Jacksona. Wszystkie dekoracje filmowe bowiem zostały przekształcone w prawdziwą wioskę hobbitów. Już za 220 dolarów nowozelandzkich (czyli równowartość około 560 złotych) można wziąć udział w wyjątkowym zwiedzaniu Hobbitonu. Na miejscu dostępne będą rozmaite napoje i potrawy z karczmy „Pod Zielonym Smokiem” oraz mnóstwo gier i innych rozrywek. Wszystkie informacje możecie znaleźć na stronie Hobbitonu.
Oczywiście istnieją też opcje zdecydowanie bardziej budżetowe, których koszt wyniesie znacznie mniej niż bilety do Nowej Zelandii. Fani na całym świecie zbierają się na imprezach tematycznych, podczas których wspólnie przebierają się za postaci ze Śródziemia, czytają książki, grają w gry czy oglądają filmy. Zresztą czy istnieje bardziej wymagający sposób na celebrowanie swojego oddania dla „Władcy Pierścieni” niż dwunastogodzinny maraton z wersjami reżyserskimi jego ekranizacji? To wyzwanie na poziomie walki z Balrogiem. Stałym punktem takich wydarzeń jest również odpalanie fajerwerków na wzór Gandalfa. Ale lepiej nie zaczepiajcie na ulicy przypadkowo napotkanych starszych jegomościów z prośbą o puszczenie sztucznych ogni.
Styl życia hobbita
Ostatecznie można też świętować, ciesząc się dniem z dala od innych ludzi. Cóż może być lepszego od zamknięcia się w swojej norce i zaczytywania się kolejny raz w twórczości Tolkiena? Warto przy tym zatroszczyć się o odpowiednie zaopatrzenie własnej spiżarni. W takim dniu domofon oraz dzwonek do drzwi powinny pełnić jedynie funkcję ozdobną. Dopóki ktoś nie jest czarodziejem lub dostawcą jedzenia, rzecz jasna. Spędzanie Hobbit Day samemu jest szczególnie ważne, gdy w planach ma się czytanie LOTR-a w wiadomym tłumaczeniu (pozdro dla Bagoszów) lub oglądanie trylogii „Hobbita”. Dla większej grupy mogą to być bowiem tortury zbliżone do tych, które przechodził biedny Gollum w Mordorze.
Jak ważna rolę w Waszych życiach odgrywa Hobbit Day? Celebrujecie w któryś ze sposobów opisanych w tym tekście czy macie jakieś własne tradycje? Dajcie znać w komentarzach!
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!