Planszówkowy zawrót głowy, czyli… jak grać, kiedy nie ma z kim?
Nie od dziś wiadomo, że przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Tę samą zasadę należy zastosować, jeśli chcecie rozegrać partyjkę (może dwie… no, ewentualnie sześć) swojej ulubionej gry planszowej. Co jednak zrobić, kiedy konieczność zachowania dystansu społecznego nie sprzyja towarzyskim spotkaniom i wspólnemu spędzaniu czasu? Owszem, na polskim rynku znajdą się tytuły, nad którymi można spędzić czas w pojedynkę, ale – umówmy się – to żadna frajda, prawda? Jest wyjście z tej patowej sytuacji?
Nie od dziś wiadomo, że – przytaczając słowa klasyki – „kiedyś to były czasy, teraz już nie ma czasów”. Trudno także ukryć, że spełniło się stare przekleństwo i przyszło nam żyć w naprawdę ciekawym okresie. Okresie pandemii, która wywróciła niemal wszystkie nasze przyzwyczajenia do góry nogami, dezorganizując praktycznie każdą sferę ludzkiej egzystencji. Omijają nas nie tylko imprezy większe, jak konwenty, festiwale czy koncerty, ale również te mniejsze, w czterech ścianach naszych domów lub w zaciszu knajpek, w których – wspólnie ze znajomymi – mogliśmy pochylić się nad planszą gry. Jak w takim razie mamy zebrać drużynę, by wspólnie gromadzić dobra lub podbijać królestwa (albo mieć okazję udaremnić niecne plany pozostałych współgraczy)?
Online nie jest złe?
Jeśli myślicie, że w dobie komputerów internetowo można robić wyłącznie zakupy, to niezawodny znak, że nie zgłębiliście tematu wystarczająco dokładnie (ewentualnie jesteście mugolami internetu, a ten list z Hogwartu wcale nie zawieruszył się przez opieszałość Poczty Polskiej). Ostatecznie, po prostu nie przyszło Wam do głowy, aby sprawdzić, czy do sieci udało się przenieść rozgrywki w niektóre z popularnych gier planszowych. W końcu nigdy wcześniej nie było nam to potrzebne, a wspólne spotkania nad planszówką (lub karcianką) dla wielu z nas stanowiły właśnie odskocznię od ekranu monitora i wyczekiwaną możliwość spotkania się z przyjaciółmi (fakt, czasami tylko po to, aby – chociażby z pomocą talii do Munchkina – którąś z tych przyjaźni zniszczyć i pogrzebać ją aż po kres czasów).
Tymczasem okazuje się, że – jeśli poświęcić chwilę i poszukać – w sieci znajdzie się sposób na wszystko, również na to, aby pograć ze znajomymi w planszówki lub karcianki (to drugie aż tak bardzo nie dziwi, prawda?) I, warto w tej chwili sprecyzować, wcale nie mam na myśli nieśmiertelnego Chińczyka (albo Tysiąca) w którego z zapałem godnym lepszej sprawy grało się na kurniku (a przynajmniej nie tylko to mam na myśli). W każdym razie, nie da się ukryć, że internetowe zasoby przychodzą nam z pomocą w tych trudnych czasach, wyciągając do nas pomocną dłoń i oferując całkiem sporo możliwości na spędzenie wolnego czasu. W tym, jakżeby inaczej, pozwalają na zagranie (ze znajomymi bądź nieznajomymi) kilku partyjek w niektóre z popularnych planszówek.
Plusy dodatnie i plusy ujemne
Nie od dziś wiadomo, że przyzwyczajenie tak właściwie jest drugą naturą człowieka, co – przy zastosowaniu (wcale nie tak porażająco wielu) przekształceń, przekręceń oraz minimalnych logicznych wygibasów– można zrozumieć jako „planszówki wcale nie powstały po to, aby grać w nie na komputerze”. To oczywiste, nie bez kozery określa się je mianem „gier bez prądu”, aktualna sytuacja wymaga jednak od nas pewnej… elastyczności i dostosowania się do tych niecodziennych okoliczności. Oczywiście, wciąż możemy planszówki zamawiać i ogrywać je w gronie domowników, rozsądek jednak podpowiada, że odwiedzanie knajpek, w których można pograć w inne tytuły… może nie być najlepszym pomysłem.
Wtedy wchodzi Internet, cały na biało, oferując nam wcale nie taki zły substytut owych wyjść. Jeśli trochę poszukacie, to fraza „planszówki online” zaprowadzi was na strony, na których za darmo (lub za niewielką opłatą, bo to też się zdarza), możecie zagrać w jedną z wielu gier (często są to znane i lubiane przez większość graczy tytuły). Na odsiecz nadciąga, między innymi, Board Game Arena – ogracie tam ponad półtorej setki pozycji, mogąc to zrobić zarówno ze znajomymi, jak i z przypadkowymi graczami (chociaż tutaj czas oczekiwania na znalezienie współgraczy bywa różny, momentami dość zniechęcający). Jeśli jednak macie swoją, w miarę stałą, drużynę i akurat dysponujecie wolną chwilą oraz dostępem do prądu (a także internetu), to… nic tylko grać!
To nie jest koniec?
Właściwie, jeśli zagłębicie się w temat odrobinę bardziej, to z pewnością odkryjecie jeszcze całą masę stron, oferujących imponujące biblioteki gier planszowych, dostępne dla tych, którzy w swoim wiaderku zachomikowali nieco internetu. A jeśli jakimś cudem nie macie akurat pod ręką komputera, to znajdziecie także całą masę aplikacji dedykowanych graczom planszówek oraz karcianek.
Swoją drogą, nie wiem czy wiecie, ale w ten weekend obchodziliśmy Światowy Dzień Gier Planszowych, zakładam więc, że u wielu z Was, drodzy Pyrkonowicze, nie obeszło się bez partyjki (lub kilku), prawda? Po jakie tytuły sięgnęliście? Ogrywaliście coś nowego, czy zdecydowaliście się na tytuł, którego zasady znacie tak dobrze, że recytujecie je wyrwani ze snu? Koniecznie dajcie nam znać w komentarzach!
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!