O pelerynkach, uszkach i rajstopach, czyli superbohaterskie wdzianka
Trudno nawet najbardziej odpornemu na popkulturę człowiekowi nie zauważyć, że ostatnimi czasy superbohaterowie mocno nam się rozpanoszyli. Przeglądając wytrwale listę premier w multiplexach, można pomyśleć, że w Hollywood ktoś ostatnio stwierdził, że miesiąc bez superbohatera, to miesiąc stracony, i wszyscy mu ochoczo przytaknęli. Pozwolę sobie jednak uniknąć potencjalnie zaminowanych tematów, pozostawię wszelkie dyskusje Marvel vs DC, czy tam inne Batman vs Superman i to, czy Aquaman jest seksowny, daleko za sobą i skoncentruję się na czymś, co wszystkich superbohaterów łączy. Będzie gadać o etyce pracy, konfliktach moralnych i dychotomii dobra i zła, pomyślicie. A otóż nie, będzie gadać o ciuchach.
Bez względu na to bowiem, czy nasz superbohater to uzbrojony w groźne zabawki geniusz-miliarder (i filantrop) z jednego bądź drugiego obozu, czy też entuzjasta przesadnie wielkiej broni białej/siecznej/obuchowej/czy-tam-inno-laserowej, czy po prostu skurczybyk z krzepą w łapach, to przecież na golasa nie będzie świata ratować. Toż to nie wypada. Musicie się więc ze mną zgodzić, że tym, co wszystkich superherosów z całego świata łączy, jest strój. Jednak jako że moda jest jak d… drzewo, a jak wiadomo każdy ma w ogródku swoje drzewo i jest ono inne od drzewa sąsiada, to superbohaterskie wdzianka się między sobą różnią, choć wytypować można kilka (często zazębiających się) motywów przewodnich.
Outfit klasyczny, czyli pelerynka nieśmiertelnym superbohaterskim trendem
Zaczynamy od klasyki. Czymże byłby superbohater bez swej pelerynki wdzięcznie powiewającej na heroicznym wietrze? Cóż, byłby herosem bez pelerynki, ale o tym później.
Peleryna to element stroju niewątpliwie dodający powagi i majestatu, ale jednak równocześnie jest to dodatek potencjalnie groźny. A nóż widelec wróg może chyłkiem złapać za kraniec i miotnąć bohaterem albo nie daj Stan wkręci się zbłąkana nitka w silnik odrzutowy iiiii sami sobie zwizualizujcie – no jak ten gremlin w niszczarce do papieru. Ale jak to mówią, złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek u peleryny. Superbohaterom zwykle nie przeszkadza jednak żaden rąbek (wątek peleryny w Iniemamocnych pozostawmy jako uroczy wyjątek) i z godnością w pelerynach paradują i Superman, i Batman, i Thor, i Storm, i Strange (choć jego peleryna czasem pełni rolę Robina i jest bardziej wsparciem niż elementem garderoby), i Raven, i nawet Magneto. Dobra, ten ostatni raczej średnio jest superbohaterem, ale jak już się z rozpędu wtrynił, to niech zostanie i będzie kropką na i.
Wniosek z tego taki, że peleryna jak nic innego łączy ludzi, uniwersa, pokolenia, a nawet osoby o sprzecznych wartościach moralnych. Kto by zresztą nie chciał stanąć w pełnej godności pozie i tak sobie z rozmachem powiewać peleryną?
Outfit przyciasny, czyli wolę nie dociekać gdzie go to uwiera
Zaczęliśmy od godności, powagi i majestatu, to przejdźmy teraz do czegoś mniej wy-godnego. Outfit przyciasny to ten rodzaj superbohaterskich wdzianek, który z pewnością ma wiele wspólnego ze spodniami-rurkami. Jak go wkładasz, to podskakujesz jak kretyn, a jak go ściągasz, to od razu na lewą stronę.
Ale ma on zdecydowanie wiele zalet! Po pierwsze nie ogranicza ruchów, a i nie grozi , że nogawka od spodni się w łańcuch roweru wkręci. Nie pozwoli także się superbohaterowi roztyć, czyli ma podobne właściwości co trener fitness. Patrzcie jaka to oszczędność! Przyciasny kostium wystarczy kupić raz, a trenerowi, to by trzeba stale płacić.
W przyciasnym kostiumie, i do tego ograniczającym znacząco możliwość swobodnego oddychania, paraduje Spiderman, a także Flash. W ich przypadku ten obcisły lateks z całą pewnością ma dodatkowo funkcję aerodynamiczne. Czyli że minusów przyciasnego wdzianka, poza oczywistymi wynikającymi z przyciasności, nie wykryto. Nic tylko brać i się wbijać.
Outfit zorro, czyli przynajmniej nie da się rozpoznać tożsamości
Powiedzmy to otwarcie, nie każdy superbohater ma niesamowite zdolności Clarka Kenta, aby ukryć swoją tożsamość za szkłami okularów. Jeżeli ktoś jednak czuje potrzebę zatajenia swojej facjaty, coby mu się media pod chałupę nie zleciały, a nie jest tak fajny jak Superman, to może postawić na strój, który całkowicie go zakrywa. Przyjemne z pożytecznym, nie?
Outfitów zorro jest co najmniej kilka rodzajów. Można, podobnie jak wspominany już Spiderman albo Deadpool, naciągnąć sobie skarpetę na łepetynę i wtedy problem… cóż, z głowy. Ale nie jest to jedyne rozwiązanie! Można mniej drastycznymi środkami zakryć tylko górną część twarzy, jak Daredevil albo Spider-Woman, i liczyć, że nikt nas nie rozpozna po szczęce. Można też zakrywać same oczy, jak na przykład… Wojownicze Żółwie Ninja, chociaż w ich przypadku raczej trudno ukryć tożsamość. Wiecie… te skorupy i takie tam. Maski lepiej sprawdzały się w Akademii Umbrella, ale to ciiiii, bez spojlerów!
Teoretycznie do tej grupy zalicza się także zakrywający twarz strój Tony’ego Starka, ale bądźmy szczerzy, wywalili go z tego klubu w trybie ekspresowym jak stanął na środku i obwieścił „I’m Iron Man” – na to nawet maska na twarzy nie pomoże.
Outfit niepełny, czyli serio, jakby musiał w tym walczyć, to by go nieźle poharatali
Czasem superbohaterowie odziewają się od palców u stóp, aż po czubek głowy, a czasem… czasem pozostają, dzięki wyobraźni ich twórców, nieco bardziej roznegliżowani.
Hulk to ma naprawdę farta, że w zielonej formie ma skórę jak nosorożec. Generalnie nie polecam walki z czołgami w samych gaciach. I na bosaka. Można przez przypadek wleźć na szkiełko jakieś i nieszczęście gotowe.
Walki nie polecam też w samym body i kabaretkach. Pozwolicie, że miłosiernie spuszczę zasłonę milczenia na wszystkie superbohaterki biegające w lateksowych kostiumach kąpielowych.
Na wpół ubrany śmigał także nader często Aquaman. W przeciwieństwie jednak do permanentnie rozebranego Hulka władca ryb i głębin miał na tyle przyzwoitości, żeby czasem zakładać swoją łuskowatą zbroję. Pewnie bał się, że go w stanie roznegliżowanym napadnie jakaś meduza.
Outfit dopracowany od stóp do głów, czyli efektowne nakrycia głowy
Mieliśmy już superbohaterów w maskach, to przesuńmy się aż na czubek głowy i na moment zatrzymajmy się na kapeluszach i hełmach. Ciekawy kapelutek nosił Thor – hełm jak się patrzy i do tego z piórkami (w wersji puszystej lub metalowej). Skrzydlate hełmy to generalnie dość popularny motyw w kulturze i popkulturze. Nieco piórkowe nakrycie głowy nosiła także Hawkgirl.
Prócz strojenia się w piórka można stroić się także w … uszka. Zazwyczaj ludzie z uszkami na głowie kierują moje myśli raczej w stronę popkultury na wschód od Uralu, ale nie gdy chodzi o superbohaterów. Co prawda Avengersa z króliczymi uszkami jeszcze nie było (Chociaż kurde… czy Rocket jest już członkiem Avengersów, czy jeszcze nie? No i okay, pewnie jego uszek nie można brać pod uwagę jako elementu stroju. Lepiej nie drażnić. Jeszcze rękę odgryzie. Lepiej wcisnąć uszka Starkowi.) ale już Liga Sprawiedliwości swoich uszatych zaposiada. Ot, Batman pierwszy brzegu. No outfit z uszkami jak się patrzy. Żeby było równościowo i po sprawiedliwości, to nam się jeszcze Kobieta Kot napatoczy, także uroczo uszasta. Uszka zawsze są w modzie.
Skoro mówimy już szykownych nakryciach głowy w klimatach prozwierzęcych, zostaje nam jeszcze ktoś, o kim nie wolno zapominać. Co prawda superbohater z niego marny, ale powiedzmy, że przez rodzinę to adoptowany superbohater. Loki… i jego hełm. No co by o nim nie mówić, wie chłopak, jak zrobić wejście jelenia i tymi rogami o żadną framugę nie zahaczyć. Musi tylko uważać, żeby przez przypadek sobie nimi ego nie przebić, bo byłby huk na pół galaktyki.
Outfit bieliźniany, czyli jak pomylić kolejność zakładania ubrań
Jedno słowo. Superman.
No ja wiem, to Superman, człowiek ze stali, ikona, bohater. Ja wszystko rozumiem. Człowiek się spieszy, przebiera się w biegu, bo oto kosmici najechali ziemię i trzeba świat ocalić albo coś… Ale on ma kurde majtki na rajtuzach! I to jeszcze takie chamsko czerwone! Batman to się przynajmniej trochę z tym czaił, idąc w jakieś szarości i błękity, ale Superman to nieeee, on się nie będzie czaił i jebs czerwone majty na błękitne rajstopy. Dobrze chociaż, że mu ta pelerynka powiewa z godnością, bo inaczej byłoby z nim raczej kiepsko.
Ale się o tych ciuchach rozgadałam. Warto byłoby jakoś spuentować ten subiektywny i zdecydowanie wybiórczy przegląd superbohaterskich wdzianek. Pozwolicie, że zrobię to sentencjonalnie. Nie szata zdobi człowieka, nie kostium czyni superbohaterem, ale jak nosisz majtki na rajstopach, to weź chociaż pelerynę.
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!