Bitewniakowy Poradnik Nowokolegi – Część pierwsza: dlaczego?
Gigantyczne maszyny wojenne suną przez pole bitwy, niewzruszone i bezlitosne, niczym nadciągająca burza. Pod ich naciskiem umocnienia kruszą się w pył, którego nie można nawet nazwać gruzem. Piechota, przypominająca przy kolosalnych machinach mrówki, brnie przez linie okopów, ponosząc ciężkie straty, podczas gdy wsparcie powietrzne stara się unieszkodliwić wrogą artylerię, same ryzykując przy tym trafienie piekielnym ogniem, który, niczym z paszcz rzygaczy, wypływa nieustannie z dział zespolonych z kroczącymi, stalowymi bogami zagłady.
Dlaczego moje figurki nie robią BRRRR? – Konfrontacja z rzeczywistością
No dobrze, wszystko pięknie – ale kiedy tylko spoglądasz na cenę modeli do gier, palety kolorów niezbędne do pomalowania twojej wymarzonej armii, listę obowiązkowych lektur, które musisz przewertować zanim w ogóle przystąpisz do swojej pierwszej gry, a na koniec uświadomisz sobie, że najbliższy sklep wargamingowy jest kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów od miejsca twojego zamieszkania… Cóż, wówczas wizja, w której, niczym dawny dowódca z zamyślonym wyrazem twarzy, przesuwasz po planszy przedstawiającej pole walki swoje pionki, zaczyna się rozmywać.
– Chyba jestem trochę rozczarowany.
– Dlaczego?
– Myślałem że będziecie naśladować dźwięki tych dużych robotów i robić „THUD THUD THUD” podczas chodzenia.
Łatwiej kupić niż pomalować – Trudne początki
Hobby powiązane z plastikowymi żołnierzykami często posiadają pewien stopień złożoności, który sprawia że osoby dopiero zaczynające swoją przygodę mogą zbyt późno spostrzec strategiczne błędy, na które stracą czas i pieniądze. Warto więc, zanim zabierzemy się do rzeczy, odpowiedzieć sobie na jedno, bardzo ważne pytanie:
Dlaczego chcę mieć cokolwiek wspólnego z plastikowymi ludzikami?
- A) W młodości grałem w taką grę/oglądałem taki film i od tego czasu żywię głęboki sentyment do uniwersum z której pochodził. Gdy zobaczyłem, że mógłbym mieć fizyczne, malutkie kopie moich ulubionych postaci, obudziła się we mnie nostalgia.
- B) Lubię tworzyć! Kiedyś zobaczyłem u kuzyna/ciotki/syna koleżanki mamy na półce pomalowane modele i z miejsca zapragnąłem stworzyć coś podobnego, a następnie postawić w gablocie i pozwolić, by zdobiły mój pokój.
- C) Jestem graczem Ogame/RTS-ów/bio-informatykiem/cyborgiem z kośćmi ramu wystąjącymi daleko poza obręb czaszki. W wolnym czasie uwielbiam planować różne strategie, układać rozpiski, wypełniać kolumny w excelu i kłócić się na forach o przewadze jednego szeregu cyfr ze śmieszną nazwą nad drugim.
- D) Podczas przeklikiwania fanowskich wiki natrafiłem na jedną z nich, poświęconą uniwersum w którym się zakochałem. Od tego czasu stałem się wiernym fanem tego świata, oraz właścicielem kubków, plakatów i tatuaży przedstawiających postaci, których poczynania śledziłem w niezliczonej ilości książek wydanych pod szyldem wspomnianej franczyzy. Zakup odpowiedniego pudełka z figurkami jest jedynie naturalnym etapem mojej ewolucji.
Wspomnienia odżywają!
Jeśli wybrałeś punkt A), dobrym pomysłem będzie odnalezienie kompromisów, które nie pozwolą, aby twoja nostalgia pozostawiła cię z wielką kupą szarego, nierozpakowanego plastiku oraz myślą: “wcale nie czuję się tak jak wtedy, gdy miałem 9 lat! Czuję się dokładnie tak stary jak tydzień temu, ale biedniejszy i rozczarowany.”
Być może względy estetyczne nie są dla ciebie wcale tak ważne? Może to, co liczy się naprawdę, to możliwość postawienia miniaturowego Komendanta Rozwałki pomalowanego twoim własnym pędzlem na biurku, by mógł patrzeć, jak przechodzisz grę z jego udziałem po raz dwudziesty?
Jeśli tak właśnie jest – zacznij od grup sprzedażowych na Facebooku oraz przeszukaj dokładnie portale ogłoszeniowe i aukcyjne. Pomalowane plastikowe modele można uratować za pomocą alkoholu izopropylowego i twardej szczoteczki do mycia zębów, a ich koszt potrafi być dwu- a nawet trzykrotnie mniejszy niż gdy stoją na półce sklepowej. Nie musisz też od razu inwestować w cały sprzęt modelarski – w wielu miastach organizowane są spotkania, na których zbierają się ludzie pragnący pomalować swoje modele i po prostu pogawędzić. Poszukaj takiego miejsca i uśmiechnij się do kilku ludzi – z pewnością znajdzie się osoba, która pożyczy ci na czas spotkania swoje farby, cążki, a może nawet poratuje podkładem.
Liczy się tylko perfekcja… i dobra zabawa!
Jeśli twoim wyborem było B), to wymiar estetyczny może mieć dla ciebie znacznie większe znaczenie, niż we wspomnianym wcześniej przypadku. Na samym początku dobrym pomysłem będzie zamówienie tanich pędzli do akwareli/modelarskich w hurtowej ilości, które łatwo można odnaleźć na zagranicznych portalach aukcyjnych. To prawda, że ich jakość pozostawia wiele do życzenia, ale przez pierwsze kilkadziesiąt modeli będziesz niszczył pędzel za pędzlem, rozpłaszczając go, zanurzając zbyt głęboko w farbie, pozwalając, by wilgoć przedostawała się głęboko pod stalówkę… Lista sposobów, w jakie można dokonać takiego aktu zniszczenia, jest dłuższa niż teksty niektórych ustaw. Poza tym, jako początkujący, nie będziesz w stanie w pełni wykorzystać przewagi, jaką daje naturalne włosie i idealnie spiczasty czubek.
Następnie dogadaj się z właścicielem żywicznej drukarki 3D, który wydrukuje dla ciebie w rozsądnej cenie kilkanaście modeli testowych, na których będziesz miał szansę zapoznać się z różnymi technikami i rodzajami farb, nie bojąc się przy tym o wynik takich eksperymentów.
Jeśli chcesz, aby twoje modele, poza funkcją estetyczną, posiadały jakąkolwiek inną funkcjonalność lub po prostu potrzebujesz wymówki dla swojej drugiej połówki, rozważ też opcję, jaką są gry planszowe. Mimo że pierwszym skojarzeniem wielu ludzi będzie tu kultowy Talisman, to stosunek ceny do ilości i różnorodności modeli zawartych w pudełku jest w rzeczywistości raczej rozczarowujący.
Istnieją gry takie jak Massive Darkness 2, które za przystępną cenę oferują kilkadziesiąt (!) modeli różniących się stylem oraz rozmiarami (największy z nich mierzy 13 cm) i same w sobie stanowią niezwykle ciekawy projekt malarski, który zapewni ci materiał do zabawy na tygodnie, jeśli nie miesiące. Pozwolę sobie przy tym zauważyć, że samo Massive Darkness 2 kosztuje w sklepie tyle samo (lub mniej), co zestawy startowe armii czołowych gier bitewnych, zawierające zazwyczaj zaledwie jednego bohatera, jeden lub dwa oddziały piechoty i garstkę jednostek elitarnych.
Czas wprawić maszyny wojny w ruch!
Osoby, do których przemawia opcja C), mogą stanąć przed problemem wynikłym ze sporej ceny kompetytywnych gier bitewnych. Jeśli planujesz w przyszłości być postrachem ogólnokrajowych turniejów, musisz wiedzieć na samym wstępie, że w wielu przypadkach włodarze takich wydarzeń mogą zastrzec, że cała twoja armia musi składać się z oryginalnych produktów danego wydawcy. Wybawieniem jest tutaj fakt, że kosmetyczne uszkodzenia modelu (takie jak brakujący palec, zerwana gąsienica czy nawet brakująca dłoń) nie stanowią zazwyczaj żadnego naruszenia regulaminu, tak długo jak umożliwiają poprawną identyfikację jednostki i jej wyposażenia oraz spełniają wymogi wymiarowe. Takie drobne niedoskonałości znacznie zmniejszają wartość modelu z drugiej ręki. Podobnie wiek, łuszczenie się farby czy niejednolity kolor – wszystko to może co najwyżej wpłynąć na modyfikator punktowy za estetykę. Zaradzić temu można, wykorzystując efekt skali. W tym przypadku polega on na tym, że człowiek dużo łatwiej spostrzega szczegóły danego przedmiotu, gdy ma do czynienia z jednym jego egzemplarzem. Zjawisko to wykorzystują chociażby trzymające się w zwartych dwukolorowych stadach zebry, dzięki czemu są w stanie skutecznie zmylić drapieżnika, mającego problemy z odróżnieniem, gdzie kończy się jeden pasiasty osobnik, a zaczyna kolejny. Wystarczy że, po pozbyciu się starej farby, zastosujesz techniki wydajnego masowego malowania modeli*, a twój przeciwnik nie będzie w stanie nawet zauważyć brakującego palca, ułamanej szarfy czy sklejonego naprędce żagla – będzie patrzył na twoją armię jako całość.
Jako stado.
Musisz myśleć jak zebra.
Pamiętaj przy tym, że społeczność graczy gier bitewnych nie stanowi monolitu i, podobnie jak w środowisku cosplayerów lub fanów twórczości Tolkiena, znajdą się wśród nich grupy o różnym podejściu do chociażby, kwestii ortodoksyjnej interpretacji zasad czy skupieniu na kompetytywnym obliczu rozgrywki. Najlepszym posunięciem dla osoby rozpoczynającej swoją przygodę z bitewniakami, będzie odwiedzenie lokalnego sklepu i zasięgnięcie języka u obsługi. Zaskakujące może się okazać, jak dużą wiedzę posiada ona o tubylczej tradycji graczy i popularności różnych systemów. Dzięki takiemu wywiadowi z łatwością odnajdziesz osoby które chętnie wprowadzą Cię w grę, podzielą się podręcznikami lub skontaktują z innymi członkami swojej grupy.
Tak, każda z moich dwustu figurek ma imię oraz backstory. Skąd wiedziałeś?
Ostatnim z wyborów była odpowiedź D) – jeśli właśnie do niej jest Ci najbliżej, najpewniej jesteś kimś, kto nie ogranicza się zaledwie do jednego z aspektów twojej ulubionej franczyzy. Jednakże próba angażowania się w wiele aktywności jednocześnie może łatwo doprowadzić do frustracji wywołanej szybko rosnącym stosem szarego plastiku, nieprzeczytanych książek i niedokończonych projektów. W takim przypadku dobrym sposobem na ukierunkowanie swoich wysiłków tak, aby hobby zaczęło przynosić satysfakcję oraz stanowiło ciągły postęp, będzie odnalezienie fanowskiego zrzeszenia i angażowanie się w inicjatywy grupowe.
Możliwość porozmawiania z osobą, która dzieli z tobą pasję, jest czymś niesamowitym i pozwala na ustalanie wspólnych celów (na przykład: “za trzy miesiące gramy grę na 1000 punktów!”). W ten sposób łatwo przekujesz stosy niesklejonych figurek i kurzących się podręczników w satysfakcję, a wszystko to za pomocą mocy przyjaźni!
Warto przy tym rozważyć, czy pomimo, że fascynuje cię konkretne uniwersum, to jakiś czynnik nie blokuje cię na drodze rozwijania swojej pasji. Zazwyczaj są to skomplikowane i często zmieniające się zasady gier bitewnych, dookoła których skupiona jest franczyza. Warto, byś wziął wówczas pod uwagę możliwość toczenia legendarnych bitew twoimi ukochanymi modelami, używając do tego innych systemów. W tym momencie popularność zdobywają gry o bardzo uproszczonych i uniwersalnych mechanizmach, które nie precyzują dokładnie, jakie modele powinny zostać wykorzystane do gry: czemu nie porzucić więc wielu drogich podręczników na rzecz zasad dostępnych zupełnie za darmo w internecie? Takie gry nie odbiegają skomplikowaniem od zwykłych gier planszowych, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaproponować partyjkę swoim znajomym czy rodzeństwu, którzy nie są fanami gier bitewnych. Może sami złapią bakcyla?
Obierz swoją własną, niepowtarzalną taktykę!
Jeśli masz wrażenie, że żadna z odpowiedzi na pierwsze pytanie w pełni cię nie definiuje, to jest to zupełnie oczekiwane – każdy z nas jest przecież wyjątkowy i niepowtarzalny, tak samo jak niepowtarzalne jest nasze podejście do hobby. Swobodnie wybieraj spomiędzy zawartych tu porad i nie traktuj ich w żaden sposób jako reguł.
Ostatnią poradą tego felietonu jest święta, złota zasada wszystkich gier.
Jeśli coś nie sprawia ci frajdy – po prostu to zignoruj.
Do zobaczenia w pyrkonowym Games Roomie!
* Istnieje wiele technik i sposobów na szybkie pomalowanie całej armii, zarówno takich typowo organizacyjnych, jak ze strony warsztatu artystycznego. Bardzo wiele detali, które z pozoru wydają się być niesamowicie czasochłonne, są w istocie efektem różnorakich ‘sztuczek’ które są bardzo szeroko rozpowszechniane w środowisku modelarzy i artystów.