Od zera do… antybohatera. Książęta Disneya przejmują fabułę?
Faceci strasznie dużo gadają. Wiedzieliście o tym? Możecie nie wierzyć, ale tak powiedzieli badacze Disneya, więc coś musi być na rzeczy. Bardziej byłabym tego pewna tylko, gdyby tak rzekli amerykańscy naukowcy. Ale poważnie. Ponoć męscy bohaterowie bajek są w stanie przegadać wszystkie panie! Mądrzy ludzie zbadali i przedstawili procentowo, ile w bajkach Disneya mówią postaci męskie, a ile żeńskie, i przerazili się gadatliwością faceckiego rodzaju. O ile w Kopciuszku czy Królewnie Śnieżce mężczyźni czasem jeszcze siedzą cicho, o tyle w Mulan i Pięknej i Bestii po prostu im się usta nie zamykają.
No i pojawił się problem. Bo czy książęta Disneya tak dużo opowiadają wybrankom o swoich uczuciach, że dominują całą fabułę? Ujmijmy to tak: możliwe, ale wielce nieprawdopodobne. Zastanówmy się więc, jaką tak naprawdę książęta mieli na przestrzeni lat rolę w bajkach Disneya i przy okazji… kto tam tyle gada.
Etap pierwszy: Książęta i ryby głosu nie mają
Kto pamięta, jak się nazywała główna bohaterka Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków? Czuję, że jak się dobrze zastanowicie, to coś wam zaświta. A kto wie, jak miał na imię jej wybranek? Nie widzę rąk w górze. A wiecie dlaczego? Bo on się nawet nie nazywał! Serio, był księciem i tyle. Chyba że „Książę” to nazwa własna, wtedy możemy uznać, że wybranek Śnieżki miał piękne, choć trudne do zdrobnienia (Książ? Książuś?) imię. W dodatku bardzo popularne w połowie XX wieku (coś jak u nas Władysław czy Kazimierz), bo facet Kopciuszka miał w dowodzie dokładnie takie samo imię. Choć on, idąc tym tropem, miał jednak dla odróżnienia nazwisko. „Zbajki” konkretnie. Niezbyt popularne, ale z pewnością bardzo arystokratyczne i możliwe, że słowiańskie, w końcu kończy się na -ki.
Książęta byli jednak poszkodowani nie tylko pod tym względem. Ich obowiązki fabularne były, nie bójmy się to powiedzieć, wprost żałośnie okrojone. Gdyby to ująć w ogłoszeniu o pracę, wyszłoby mniej więcej coś takiego: Poszukujemy na stanowisko księcia pana w wieku 20-30 lat, z doświadczeniem w zakochiwaniu się od pierwszego wejrzenia. Mile widziane umiejętności wokalne. Obowiązki: śpiewanie rzewnego duetu gdzieś na początku, całowanie ukochanej gdzieś pod koniec. Praca w młodym, dynamicznym zespole, na pół etatu, elastyczne godziny. I tyle.
Poważniejsze zadania w bajkach scenarzyści powierzali wróżkom chrzestnym, ptakom, myszom i takim tam innym istotom bardziej godnym zaufania. W Królewnie Śnieżce książę pojawił się raz na początku, raz na końcu. Trochę pośpiewał, trochę pocałował, trochę poemanował urokiem osobistym. Książę od Kopciuszka dostał jedno poważniejsze zadanie. Znaleźć miłość swojego życia i panią swego serca (najlepiej w jednej osobie) po tym, jak mu uciekła. I co się stało? Zakochał się w Kopciuszku (raczej nie za charakter, bo nie charakter w eleganckiej sukni eksponowała), a i tak musiał przymierzyć pantofelek dosłownie CAŁEJ damskiej populacji królestwa, żeby znaleźć tę jedyną. Bo mu umknęło, jak wyglądała. Cóż, to było na imprezie, zdarza się najlepszym. Nawiasem mówiąc, teraz, by uniknąć podobnie niezręcznych sytuacji, w których obcy człowiek z obłędem w oczach łapie Was za nogi, grożąc szklanym obcasem, wynaleziono Spotted. Wtedy radzili sobie, jak mogli.
Etap drugi – ryby zyskują głos, więc trzeba go dać i książętom
Wraz z Małą Syrenką ryby, jako jedne z ostatnich żyjątek, stały się pełnoprawnymi bohaterami bajek, więc siłą rzeczy z książętami poszło podobnie. Pewnie siłą rozpędu. Jednak pierwsze symptomy zmiany pojawiły się już wcześniej. Po Księciu i Księciu z Bajki musiał pojawić się jakiś następny Książę. I pojawił się problem. Zacząć ich numerować? Różnicować? Książę z Tej Drugiej Bajki W Której Nie Ma Karocy Z Dyni Za To Jest Niepokojący Kołowrotek wydało się mało praktyczną nazwą i szybko się okazało, że dobrze jednak, jak facet ma imię.
Tak narodził się ukochany Aurory. Filip mu było i gadał z koniem. To ważne, bo dzięki niemu stał się jakiś taki znośniejszy. Z księżniczką miał mało do czynienia – sporo spała, więc jest usprawiedliwiony – za to z koniem więcej, i ta przyjaźń sprawiła, że stał się… no niemalże pełnoprawnym bohaterem. (Swoją drogą wiecie, że Filip to z greckiego ‘przyjaciel koni’? Przypadek?). W dodatku coś się z nim fabularnie zadziało. Był więziony przez czarownicę, ruszył uratować Aurorę i nawet za pierwszym razem wpadł na to, która to była. Nawet jeśli sporo pomogły mu dobre wróżki, to po spektakularnych wyczynach wyżej wspomnianych Księcia i Księcia z Bajki wyrósł na prawdziwego bohatera.https://media.giphy.com/media/XtcVZdylFommA/giphy.gif
Etap trzeci – książęta gadają znacznie więcej niż ryby
Lata leciały, a książętom do charakterystyki zaczęto dodawać coraz więcej szczegółów. Wiecie, takich drobiazgów, które sprawiały, że stawali się wyjątkowi. Jak to, że się jest złodziejem i ma się niebieskiego kumpla (Aladyn) albo ma się trochę więcej owłosienia niż przeciętni książęta i sporo zastawy stołowej w roli służby (Bestia). I jak dostali trochę takich indywidualnych cech, to od razu im w bajkach lepiej poszło. Szło im nawet na tyle sprawnie, że Aladyn oprócz śpiewania dostał jeszcze zadanie uratowania sułtana i królestwa (małe, a cieszy), a Adam z Pięknej i Bestii miał się rozwinąć osobiście i zmienić wewnętrznie. I dali radę chłopaki. Teraz mogą przejść do historii jako bohaterowie, którzy faktycznie coś zdziałali.
Etap czwarty – książęta gadają głównie o sobie. Los ryb całkowicie nieznany
Aż tu nagle przyszedł XXI wiek i dopiero zaczęło się dziać. Na tapetę wchodzą książę Edward z Zaczarowanej i książę Naveen z Księżniczki i żaby. I okazuje się, że Disney zakpił ze swoich własnych książąt. Są uroczy, zabawni, mówią głównie o tym, jacy zauroczy i zabawni, a przy tym fajnie się na nich patrzy, bo tacy śliczni. Raczej nie ratują swoich ukochanych (no, Naveen może raz, ale to nic w porównaniu z tym, ile razy sam był ratowany) i raczej nie kłopoczą się myśleniem perspektywicznym. Obaj też szykowali się do co najmniej dwóch ślubów z dwiema różnymi kobietami.
Mają jednak swoje charaktery i swoją role w fabule. Naveen właściwie, można powiedzieć, jest sprawcą, sterem, żeglarzem, okrętem i naczelną żabą całej fabuły. To jego działania doprowadzają do zamienienia jego samego w żabę, Tianę w… cóż, też żabę, sługę Naveena w samego Naveena, krokodyla w muzyka jazzowego (załapaliście, jaki jest motyw przewodni tej bajki?). Edward zaś, wyruszając ratować ukochaną, dzielnie walczył z wszystkimi autobusami, które stawały mu na drodze. Nie wahał się też poślubić damy w opałach, mimo że nie była to ta dama, która była jego narzeczoną.
W końcu jednak przychodzi ten moment i po wszystkich żabach pojawia się prawdziwy książę z bajki. Nawet jeśli tylko przez małżeństwo. Na ekrany wchodzą Zaplątani i w naszych sercach mości się wygodnie Flynn Rider vel Julian Szczerbiec – bohater złożony do kupy z najlepszych cech swoich przodków. Gada z koniem jak Filip, wykorzystuje swój spryt i zmienia się ze złodzieja w księcia jak Aladyn, z samoluba staje się czułym i kochającym partnerem jak Bestia, a przy tym dodaje coś od siebie – poczucie humoru. Nie dość, że jest ludzki, to jeszcze nie jest nudny i naprawdę z powodzeniem ratuje swoją ukochaną. I sporo potrafi namieszać w fabule. Roszpunka zdecydowanie wygrała na tej książęcej loterii.
Etap czwarty – książęta mówią zdecydowanie niemiłe rzeczy, ale nadal ładnie śpiewają. Ryby pojawiają się epizodycznie
W moim całkowicie subiektywnym odczuciu przy Flynnie scenarzyści osiągnęli jakiś szczyt. Więc szybko trzeba było z tego szczytu zejść, bo przebywanie na szczytach jest niezdrowe. Powstała Kraina lodu i powstał książę Hans – bohater, który nie dość, że nie chce walczyć o swoją księżniczkę, to jeszcze bezczelnie, z pełną premedytacją i uporem godnym lepszej sprawy chce ją zabić. Kobieta ląduje na drugim planie, ważniejsze jest królestwo. Material boy, co zrobić. Może dlatego w następnych bajkach Disneya na wszelki wypadek wyzbyto się wszystkich książąt? W końcu Merida i Vaiana (tutaj pojawiła się obiecana w podtytule ryba :D) już nie odjeżdżały ze swoimi bohaterami w stronę zachodzącego słońca.
No i kto to mówi?
A faceci w bajkach nadal gadają i gadać będą. Bo, jak mówią naukowcy (ale dopiero po tym, jak się człowiek zdąży poważnie zastanowić, co jest z tymi książętami nie tak), statystyki nabijają nie książęta, ale zupełnie inni męscy bohaterowie. Z angielska nazwano ich chatty sidekicks, czyli rozmownymi pomocnikami. Wiecie, którzy to? Można ich rozpoznać intuicyjnie – to ci, których kochacie najbardziej. Jak Dżin z Aladyna czy Mushu z Mulan. I co się potem dziwić, że w Mulan 77% kwestii wypowiadają mężczyźni? Już pominę, że rzecz dzieje się w męskim wojsku, co może stanowić pewien trop, ale z 50% kwestii wypowiada tam pewnie sam Mushu. Rozmownymi pomocnikami przeważnie są stworzonka płci męskiej i stąd cały ambaras. Czy to źle, że nie ma wśród nich więcej kobiet? Może. Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, więc oceńcie to sami.
Etap piąty – przyszłość, która nadejdzie, czyli co dalej z książętami? I rybami?
Ale co dalej z naszymi książętami? Czy książę Hans pogrzebał szlachetny zawód księcia z bajki i teraz będą oni spotykani tylko w skansenach jak jakiś rymarz czy kołodziej? A może nadchodzi dla nich jakaś nowa era? Pożyjemy, zobaczymy. Może za kilka lat można będzie napisać artykuł Od zera do superbohatera? W końcu oni ostatnio tacy modni.
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!