Festiwal Fantastyki 13-15.06.2025 Poznań
pl
Goście Kup bilet

Miejsce, gdzie fantazja staje się rzeczywistością, czyli – po raz kolejny – kilka (tysięcy) słów o tym, jak bawiliśmy się na tegorocznym Festiwalu Fantastyki Pyrkon i dlaczego wspominamy go z łezką w oku! 

Niewykluczone, że tytuł tej relacji jest zwyczajnie zbyt długi, aby w całości ukazywać się na podglądzie, ale nie bądźmy zbyt drobiazgowi, bo… oto nadszedł czas podsumowania tego, jak bawiliście się na tegorocznym Pyrkonie. Ta wiekopomna – zdarzająca się średnio raz na rok (lata pandemiczne psują mi tę statystykę, ale ciii!) – okazja zasługuje na to, aby darować sobie wszelkie ograniczenia płynące z nakazów i zakazów tajemnej sztuki tworzenia nagłówków i leadów (bo leada też mamy już zbyt rozwlekłego i bez odpowiedniego natężenia fraz kluczowych). Zasadniczo dajmy sobie spokój z tym, co nas ogranicza i popłyńmy na fali freestyle’u, co?

UWAGA! Jak zawsze, tak i tym razem nie bierzemy odpowiedzialności za pełne nostalgii westchnienia, załzawione tęsknotą oczy oraz wywołanie po-Pyrkonowego napadu melancholii. Na pocieszenie zapewnimy jednak, że to minie, bo zawsze mija, a my widzimy się już niedługo, bo za niecały rok! Jeśli spodziewacie się, że któryś z tych objawów może u Was wystąpić, to zalecamy skonsultować się z dowolną istotą magiczną, ona powie co należy czynić dalej (tylko nie słuchajcie nekromantów, dżinów i każdego bytu, któremu źle z oczu patrzy, żeby nie było potem kłopotów!). 

Oto mamy kolejny rok, kolejny czerwiec… i kolejną – już XXII – edycję Pyrkonu, która właściwie tyle co się zakończyła (idę o zakład, że niektórzy wciąż nie zdołali jej jeszcze odespać i wcale nie wskazuje palcem, między innymi, na siebie). Jestem jednak pewna, że chociaż sam Festiwal Fantastyki Pyrkon trwał relatywnie krótko (czymże są trzy dni wobec wieczności?), to wspomnienia z tegorocznego wydarzenia pozostaną z nami jeszcze na długo (ot, chociażby przez całą wieczność). 

Jak co roku, Poznań zamienił się w najprawdziwszą stolicę fantastyki, przyciągając dziesiątki tysięcy miłośników tego gatunku z całej Polski… i nie tylko (tak, jak co roku mieliśmy nie tylko zagranicznych gości, ale również uczestników, którzy przyjechali do nas, aby wspolnie bawić się na prawdopodobnie najlepszym festiwalu fantastyki w tej części kontynentu!). To była kolejna niesamowita edycja festiwalu, która udowodniła, że Pyrkon to coś więcej niż tylko konwent – to miejsce, gdzie fantazja staje się rzeczywistością. 

Mało tego, na te magiczne trzy dni Międzynarodowe Targi Poznańskie stają się przestrzenią, w której krzyżują się niezliczone światy! To tu spotkasz admirała gwieznowojennej floty, który kroczy ramię w ramię z superbohaterem, którego ugryzł radioaktywny pająk, a ich drogi splatają się z czarodziejką, której znakiem rozpoznawczym jest zapach bzu i agrestu. A wszystko to ma miejsce w wejściu do pawilonu PCC, więc wyobraźcie sobie, co musiało się dziać na Placu Marka! 

Oooo, co to był za Pyrkon! 

Skoro już wywołałam Plac Marka do tablicy (metaforycznie!), to pochylmy się nad nim (wciąż metaforycznie), bo na tej przestrzeni działo się naprawdę wiele atrakcji i aż nie wiem od czego zacząć! Siłą rzeczy polecę więc na tym obiecanym we wstępie freestyle’u i dam się ponieść nie tylko chwili, ale również wspomnieniom. W tym roku (jak, nie oszukujmy się, w każdym z minionych lat) Plac Marka tętnił życiem, stanowiąc centrum Pyrkonu – były tam krwiobusy akcji Krewni Pyrkonu, które przez cały czas trwania wydarzenia umożliwiały Wam oddanie krwi, za co Wam z całego serca dziękujemy (i mamy nadzieję, że po wszystkim należycie o siebie zadbaliście!). Była także możliwość zarejestrowania się jako potencjalny dawca szpiku (i tu również czapki z głów przed każdym, kto zdecydował się na ten krok, nie tylko podczas tegorocznego wydarzenia). Jeśli to nie jest dowodem na to, że jesteście superbohaterami, to ja już nie wiem co by to miało być! 

Autor zdjęcia: Marcin „Dobermann” Pflanz

Nie sposób jednak zapomnieć o tym, co również działo się na Placu Marka, bo kilka kroków dalej znajdowała się Strefa Gastronomiczna, gdzie można było się posilić i odzyskać nieco zdrowia (zwłaszcza, jeśli należycie do tej grupy osób, które mają pasek życia bardzo mocno sprzężony z poziomem napełnienia brzuszka) – była tam możliwość posiedzenia, zjedzenia całkiem niezłego jedzonka, napicia się i złapania chwili oddechu. A jeśli akurat trafiliście na odpowiednią godzinę, to mogliście także posłuchać tego, co działo się na oddalonej o kilkanaście metrów Scenie Plenerowej (a dział się tam ogrom atrakcji!). Hitem Sceny był koncert Nocnego Kochanka (no kto by się spodziewał, co?), który przyciągnął w okolice Placu Marka taką rzeszę fanów zespołu, że wciąż jesteśmy w szoku! Oczywiście nie możemy nie wspomnieć o występach naszego kochanego Percivala, które także cieszyły się niemałym powodzeniem! I mogłabym tak wymieniać w nieskończoność wszystko to, co działo się na Scenie Plenerowej, ale muzyczne atrakcje i występy trwały przez większość Festiwalu, więc sami rozumiecie… tego było mnóstwo! Zagrał przecież Jeremiah Kane, były Ryczące Dwudziestki, a dla miłośników folkowych brzmień koncert dała Svita oraz Laboratorium Pieśni, a to właściwie wierzchołek góry lodowej (jakkolwiek oklepany by to nie był tekst, tak w pełni się z nim zgadzam!). 

I ja tam byłam, na koncertach się bawiłam! 

Scena Plenerowa nie była jednak jedynym miejscem, gdzie rozbrzmiewała porywające publikę dźwięki! Na Sali Ziemi także nie brakowało muzycznych wydarzeń (i to nie byle jakich, to musicie przyznać sami!). W piątek zagrała dla Was Orkiestra Miasta Poznania przy MPK, dając epicki koncert, który połączył muzykę symfoniczną nie tylko z klasyczną, ale także rockową… i nie tylko. No i po raz pierwszy usłyszeliście także wykonanie naszej Pyrkonowej Pieśni (i mamy ogromną nadzieję, że przypadło Wam do gustu, bo my jesteśmy zachwyceni). Nie zabrakło też czegoś dla fanów mang i anime, bo tego samego wieczoru koncert dali BURNOUT SYNDROMES – trzyosobowa formacja z Osaki, znana ze świetnych openingów i endingów. 

Autor zdjęcia: Marcin „Dobermann” Pflanz

Z Niemiec przyjechał zaś do nas Faun, który łączy brzmienia średniowieczne i starożytne z dużo nowocześniejszymi wpływami, tworząc tym samym czarującą i potężną atmosferę swoich koncertów. Muszę Wam powiedzieć, że było magicznie i mam nadzieję, że toż to poczuliście w kościach (albo chociaż przebiegł Wam po plecach ten cudowny dreszcz, który zwykle jest wynikiem obcowania z dobrą muzyką). O gęsią skórkę z pewnością niejednego fana przypłacił również Percival (tak, w tym roku dali na Pyrkonie dwa koncerty, bo przecież nie ma się co ograniczać, gdy w grę wchodzi coś niesamowitego!). Sami musicie przyznać, że na tegorocznym Pyrkonie muzycznie działo się naprawdę wiele i różnorodnie! 

Autor zdjęcia: Marcin „Dobermann” Pflanz

Tym bardziej, że – jak co roku – nie zabrakło imprezy rozkręcanej przez Red Bulla, w której uczestniczyliście licznie, chętnie i z ogromnym zaangażowaniem (osobiście podziwiam Wam, że po całym intensywnym dniu na Festiwalu mieliście jeszcze siły na to, aby tak radośnie szaleć do muzyki!). Mało tego, przecież jeszcze w Strefie Integracyjnej czekały na Was gry muzyczne: tańczyliście w Dance Dance Revolution, dawaliście czadu na karaoke i ja naprawdę nie wiem, skąd braliście na to wszystko energię! Jesteście naprawdę niesamowici, a obserwowanie Was przy zabawie (lub podczas mniej lub bardziej spontanicznego tańczenia belgijki) to najczystsza przyjemność, bo to właśnie dzięki Wam Pyrkon jest tak Fantastycznym Miejscem Spotkań. 

Zapieracie dech w piersi! 

Wiecie jak to jest… co roku zachwycam się nie tylko Waszą energią, którą potraficie naładować nawet najbardziej rozładowane baterie i podbudować nawet najbardziej zmęczonego organizatora. Naprawdę, jestem pewna, że gdyby znaleźć jakiś akumulator, który byłby w stanie wychwytywać cząsteczki Waszej energii i pozytywnych emocji, to podpięta do niego żarówka będzie świecić tak jasno, że byłaby widoczna z kosmosu (a może już jesteśmy stamtąd widoczni, tylko NASA na ten temat milczy…?). W każdym razie, Wasz entuzjazm i radość jest tym, co cieszy moje serduszko na równi z tym, jak Wasze uśmiechy i barwne przebrania radują moje oczy! 

Autor zdjęcia: Marcin „Dobermann” Pflanz

Wasze stroje przykuwają spojrzenia i zachwycają swoją zmyślnością, dbałością o szczegóły oraz kunsztem wykonania. Także w tym roku odwiedziły nas księżniczki Disneya, wszystkie możliwe drużyny superbohaterów (z solidną reprezentacją Spider-Manów, co ogromnie mnie cieszy), rycerze Jedi oraz przedstawiciele Ciemnej Strony Mocy. Byli hobbici (chociaż tym razem nie wrzucali żadnej biżuterii do studzienek kanalizacyjnych na MTPach) oraz Nazgule, a także cała plejada magicznych stworzeń z baśni, bajek, animacji, opowieści oraz legend wszelkiej maści! Od elfów, przez orków i gobliny, aż po przeurocze grzybki (których źródła nie potrafię zidentyfikować, ale co roku się nimi zachwycam). Stwierdzę to po raz kolejny (i będę powtarzać do znudzenia) jesteście naprawdę niesamowici! 

I to jest ten moment, w którym nie mogę nie wspomnieć o – nazywanym od jakiegoś czasu perłą w koronie Pyrkonu – konkursie cosplay, który bez trudu zapełnia całą Salę Ziemi, a jego wynik jest niezwykle ważny, bowiem zwycięzcy będą reprezentować nasz kraj w Mistrzostwach Świata Extreme Cosplay Gathering z finałami w Paryżu. Oczywiście, że mowa tutaj o fenomenalnej Maskaradzie! Także w tym roku poziom zaprezentowanych strojów był niezwykle wysoki (serio, łatwiej byłoby mi wejść na Mount Everest niż Wam dorównać!). Wasze stroje były fantastyczne i każdemu serdecznie gratulujemy nie tylko nagród, ale także – a może właśnie: przede wszystkim – odwagi, która jest niezbędna do tego, aby pokazać się przed tak ogromną publicznością! 

Panie, tego nie policzysz! 

Gdyby w teleturnieju telewizyjnym Va banque zagadnieniem byłby „Pyrkon”, to stawiam perły przeciwko orzechom, że do podanej odpowiedzi “na Festiwalu Fantastyki Pyrkon można go liczyć w tysiącach”, to prawidłowo ułożonym pytaniem byłoby “jak obszerny jest program imprezy?”. I to zabawne, bo… prawdziwe! Jeszcze tylko wyjaśnię tym młodszym czytaczom tej relacji (o ile w ogóle ktokolwiek dotrwał do tego miejsca), że konwencja tego teleturnieju zakładała podawanie uczestnikom odpowiedzi, do których ci mieli układać pytania – ot, cała filozofia. 

Nie mam pojęcia, jak to robiliście (przyznajcie się: czerpiecie energię z jakiejś gwiazdy neutronowej, co?), ale wśród tych wszystkich koncertów, pląsów, przemierzania hal z wystawcami (a w tym roku naprawdę było co oglądać i kupować!), mieliście jeszcze moce przerobowe na to, aby zdobywać wiedzę na licznych panelach, prelekcjach czy warsztatach i to nawet jeśli dostanie się na nie wymagało od Was solidnej dawki cierpliwości (i ja wiem, że piszę o tym co roku, ale co roku jest to coś, co wpędza mnie w niemały podziw dla Waszej wytrwałości i determinacji). Znów nie baliście sią zadawać prowadzącym nurtujących pytań, drążyliście poruszane przez nich tematy i czerpaliście wiedzę. A, co najważniejsze – naprawdę licznie pojawialiście się na wszystkich spotkaniach z zaproszonymi przez nas gośćmi! Jestem naprawdę pod wrażeniem i z punktu widzenia kogoś, kto miał możliwość prowadzić dla Was kilka paneli dyskusyjnych przyznaję, że było to dla mnie ogromną przyjemnością (i długo będę wspominać wspólne śmiechy oraz moje rącze kopytkowanie po sali, aby kolejnej osobie wręczyć mikrofon). 

Autor zdjęcia: Marcin „Dobermann” Pflanz

Idę o zakład (tak, budzi się we mnie dusza hazardzisty, ale tylko w sytuacjach, gdy mam pewność, że wygram), iż nasi goście byli równie zachwyceni Waszą energią, bowiem kolejki po zdjęcia i autografy z niektórymi z nich były… powiem dyplomatycznie: dość długie. Mam wrażenie, że prym wiodła Miranda Otto, która w tym roku odwiedziła Pyrkon i (chyba nikt mnie nie skrzyczy, jeśli Wam to zdradzę), wyglądała na zachwyconą magią tego miejsca! Tak samo wszyscy inni nasi goście – czy to z Polski, czy zza granicy. Zrobiliście na nich naprawdę ogromne wrażenie!

Mieliście siły przemierzać kolejne Strefy i pawilony, aby odkrywać w nich nieprzebrane morze atrakcji: od warsztatów (hej, też zrobiliście swój linoryt albo zapisaliście imię po japońsku, bo ja miałam okazję i jestem zachwycona), przez wystawy prac przeróżnych artystów aż po Strefę Fanów Klocków Lego®, która pojawiła się na festiwalowej mapie po raz pierwszy i szturmem zdobyła serca uczestników, aby w tym roku powtórzyć swój sukces i także przyciągnąć do pawilonu PCC ogrom miłośników tej formy kreatywnego spędzania czasu. Za to po raz pierwszy pojawiła się na Pyrkonie Strefa Fanów Star Wars i też z miejsca zrobiła ogromny szum – była wystawa kostiumów i gadżetów z gwieznowojennej sagi, modele pojazdów kosmicznych oraz cała masa gości związanych z tym konkretnym uniwersum. 

W tym roku po raz pierwszy odbyła się również gala wręczenia nagród laureatom konkursu “Fantastycznie Utalentowani”, który ma na celu promować debiutantów oraz mniej znanych twórców i sprawiać, że ich książki trafią do szerszego grona odbiorców. Pierwszą edycję gali poprowadził Karol Modzelewski (tak, wciąż jestem tym faktem strasznie zachwycona!), a my jesteśmy niezwykle dumni z tego, że tak dobrze przyjęliście tę inicjatywę! Z całego serca dziękujemy każdemu, kto pojawił się na gali oraz na panelach z nagrodzonymi laureatami.

Byliście pełni energii i wigoru, którego czasem Wam zazdrościłam. Mieliście ogromne zasoby siły, a krótki czas spędzony z Wami sprawiał, że czułam się odświeżona i gotowa do dalszych przygód, by odkrywać miejsca, do których jeszcze nie dotarłam (a jestem pewna, że przez te trzy dni wielu zakątków Pyrkonu nie odwiedziłam).

Pyrkon dla każdego? Ależ tak! 

Od lat staramy się i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby Pyrkon był miejscem przyjaznym dla każdego. W końcu… nieważne, co nas dzieli – łączą nas wspólna pasja, miłość do fantastyki i fakt, że dla wielu z nas Festiwal Fantastyki Pyrkon jest jednym z nielicznych miejsc, gdzie naprawdę możemy poczuć się sobą. Mam szczerą nadzieję, że czujecie to tak samo, jak my – organizatorzy i wolontariusze, którzy starają się, aby wszyscy wyjechali z Poznania z masą magicznych wspomnień. 

Autor zdjęcia: Marcin „Dobermann” Pflanz

Pyrkon to również miejsce dla rodzin. Strefa Dziecięca oferowała mnóstwo atrakcji, od warsztatów plastycznych, przez konkursy, eksperymenty oraz wiele innych atrakcji, które przygotowali nasi gżdacze oraz profesjonalni animatorzy. Rodzice mogą być spokojni, wiedząc, że ich pociechy są pod dobrą opieką i bawią się w bezpiecznym miejscu, z kolei dla wielu maluchów jest to pierwszy krok w świat fantastyki i – mamy nadzieję – w kolejnych latach zanurzą się w jego magię jeszcze bardziej (kto wie, może wyrosną na kolejnych Pyrkonowiczów, gżdaczy, prelegentów… a może organizatorów lub gości?). 

W ramach akcji “Dostępny Pyrkon” pojęliśmy także szereg akcji, które mają umilić i ułatwić czas spędzony na Festiwalu osobom z niepełnosprawnościami – od kas z pierwszeństwem, przez pętle indukcyjne, po darmowy wstęp dla asystenta lub opiekuna osoby z niepełnosprawnościami. W tym roku po raz pierwszy w programie wydarzenia pojawiły się prelekcje, które były tłumaczone na polski język migowy, przy Biurze Festiwalowym pojawiła się też tyflomapa, która spelniała funkcję informacyjną dla osób widzących, słabowidzących i niewidzących, została również dostosowana do potrzeb osób niskorosłych, a także niepotrafiących czytać. 

Sprawienie, aby Festiwal Fantastyki Pyrkon był miejscem jak najbardziej dostępnym i przyjaznym dla wszystkich uczestników leży nam bardzo na sercu! 

Pyrkon to nie tylko program! 

Pyrkon to przede wszystkim ludzie – niesamowici, otwarci i pełni pasji. To miejsce, gdzie można nawiązać nowe znajomości, spotkać starych przyjaciół i poczuć, że jest się częścią wielkiej wspólnoty. Spacerując po halach festiwalowych, można było zobaczyć ludzi wymieniających się doświadczeniami, dzielących się swoimi ulubionymi książkami, komiksami czy grami. To miejsce, gdzie każdy, niezależnie od wieku, może poczuć się jak w domu.

Pyrkon 2024 był niezapomnianym wydarzeniem, które na długo pozostanie w naszych sercach. To trzy dni pełne magii, inspiracji i radości. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do stworzenia tej niesamowitej atmosfery i już teraz nie możemy doczekać się kolejnej edycji. Do zobaczenia za rok na Pyrkonie!

Awatar autora

O autorze

Martyna Halbiniak

Twierdzi, że nie śpi, bo sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Jest też zdania, że czekolada nie pyta - ona po prostu rozumie. Wieczna studentka z wrodzoną niechęcią do dorosłości, bo lubi się ze swoim wewnętrznym nerdem... tfu, dzieckiem. Z zapałem godnym lepszej sprawy przetwarza kawę na literki. Lubi rodzynki w serniczku i cynamon w jabłeczniku.