Smok to czy wiwerna? Czyli o tym jak rozpoznać szkodnika wyżerającego nam owce
Nie macie własnego stada owiec (lub innych zwierząt hodowlanych), więc uważacie, że ten artykuł nie jest przeznaczony dla was? Że nie musicie przejmować sie tym, że w waszym pobliżu pojawi się smok? Nic bardziej mylnego! W końcu dobrze wiedzieć co spaliło nam dom i na co wybrać się w odwecie z widłami, prawda? No i… czy te widły to w ogóle dobry pomysł.
Jaki smok jest, każdy widzi
Zdawać by się mogło, że nie ma nic prostszego niż wymienienie cech, które powinien posiadać rasowy smok, prawda? Olbrzymie, występujące w licznych mitach i legendach gady cechowały się dużą inteligencją, często znały ludzką mowę i potrafiły posługiwać się magią (zwykle potężną i starożytną). Jednak, gdy czary zawodziły (lub wymagały nieproporcjonalnie dużego nakładu sił, ewentualnie potwór był z gatunku tych bardziej leniwych), to zawsze w odwodzie miał jeszcze ognisty oddech, potrafiący spopielić nie tylko wioski, ale i każdego śmiałka na tyle odważnego, by ryzykować próbę zgładzenia gadziny bądź podprowadzenia jej którejś z tak pilnie strzeżonych błyskotek.
Typowy smok porusza się na czterech łapach. Gdyby jednak to nie wystarczyło do siania zamętu i paniki, to posiada również parę potężnych skrzydeł, które potrafią unieść jego cielsko, ułatwiając mu tym samym atak z powietrza, niszczenie miast i miasteczek, liczne kradzieże owiec, a także porwania dziewic (przepraszam, czy jest na sali prokurator?). Zwykle też pokryty jest pancerzem z łusek na tyle twardych, by stanowić naturalną ochronę przed bronią, którą jakiś desperat mógłby przeciwko niemu użyć (nie ukrywajmy przecież, że widły i miecze wymagają zbliżenia się do bestii, a na to może się zdobyć tylko ktoś, kto ma ewidentne pragnienie śmierci). Zwłaszcza, że gadzina dysponuje również całkiem ładnym garniturem zębów i szponów. W trakcie spotkania z nią możemy zatem liczyć na masę gwarantowanych atrakcji w postaci rozrywania nas na strzępy i konsumowania ze smakiem.
Ta nieszczęsna wiwerna
Wiwerna traci w zestawieniu ze smokiem – zazwyczaj jest od niego znacznie mniejsza, nie zionie ogniem. Posiada jednak wężową szyję oraz długi ogon, zakończony jadowitym kolcem, którym w razie potrzeby potrafi się bronić. Charakterystyczną różnicą pomiędzy dwoma omawianymi tu gatunkami bez wątpienia jest fakt, że wiwerny mają jedynie jedną (tylną) parę odnóży oraz skrzydła zamiast przednich łap. Pominięcie tego szczegółu można wybaczyć prostemu ludowi, który widząc nadlatująca gadzinę nie myśli o przeliczeniu jej kończyn, zamiast tego gna do najbliższego schronienia i modli się do znanych sobie bogów, by tym razem skończyło się na zabraniu owcy, a nie na zeżarciu córki i spaleniu chaty, bo ile razy w roku można odbudowywać domostwo?
Zwykli ludzie spodziewają się potwora zionącego ogniem, krwawej rzezi i pewnie jeszcze tych wszystkich wymysłów z dziewicami. Uczony człek powinien jednak zdawać sobie sprawę, że chociaż wiwerna niezwykle upodobała sobie polowania na owce (i zapewne inne zwierzęta hodowlane, bo dlaczego miałaby się ograniczać?), to jednak nie zieje ogniem, przez co nie stanowi zagrożenia dla całej wioski czy miasteczka, a jedynie dla tych śmiałków, co zbliżą się do niej za bardzo i będą przeszkadzać w posiłku. Ocalenie osady przed ogniem często nie jest wynikiem tego, że jakieś bóstwo modłów wysłuchało, a jedynie znakiem, że w pobliżu – prócz smoka – osiadła jeszcze wiwerna, najwidoczniej również doceniając smak i obfitość okolicznych stad.
Widły to żadne wyjście!
Atak nie jest dobrym rozwiązaniem! I to właściwie nie dlatego, że przemoc rodzi przemoc. Po prostu mało która wioska posiada siłę ognia wystarczającą do tego, by zagrozić którejś z omawianych gadzin. A jeśli już w jakimś miasteczku znajdą się machiny na tyle potężne, by przebić się przez naturalny pancerz bestii, to zwykle panuje w nim duże zapotrzebowanie na odważnych herosów. W końcu to stanowisko wymaga, poza pracą w młodym i dynamicznym zespole, jeszcze gotowości do poświęcenia własnego życia. Nic zatem dziwnego, że niekiedy mieszkańcy decydują się mieszkać w cieniu góry zaanektowanej przez smoka, zamiast złapać za widły i rozprawić się z niebezpieczeństwem.
Są jednak wyjścia, które możecie wcielić w życie. Zrobicie to jednak na własną odpowiedzialność! Można próbować je wytresować (osobiście nie niebezpieczne, to ryzykowne, na dodatek trzeba być chuderlawym wikingiem i mieć śmieszne imię). Jeśli macie nieco odwagi i pomyślunku, to możecie gadzinę wykończyć podstępem (kłania się znajomość legendy o Smoku Wawelskim). Jednak najsensowniejszym wyjściem wydaje się spakowanie całego swojego dobytku i wyruszenie w świat w poszukiwaniu miejsca wolnego od wyżerających zwierzęta szkodników. Tak po prostu jest bezpieczniej.
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!