Nie taki cosplay straszny jak go malują
Co roku teren Targów Poznańskich, oprócz zwykłych uczestników, wypełniają ludzie w barwnych kostiumach, od postaci w japońskich mundurkach, przez księżniczki (nie tylko Disneya), po wojowników w dwumetrowych zbrojach. Wywołują oni wielki szok i zdziwienie nie tylko wśród mieszkańców Poznania, którym daleko jest do orientowania się w temacie, ale i czasem wśród stałych bywalców Festiwalu.
Na pewno każdy z Was musiał zetknąć się z nimi w jakiś sposób. Czy osobiście, bo przecież nie ma Pyrkonu bez cosplayerów, czy pośrednio, przez zdjęcia, które Wam mignęły na Facebooku, albo relacje z wydarzenia na YouTube. Cosplayerzy urozmaicają każdą edycję i są już nieodłącznym elementem nie tylko naszego Festiwalu, ale również innych konwentów, mniejszych czy większych, a nawet wydarzeń promujących, do których są zatrudniani. Jeśli nie wiecie, czym są te “przebieranki”, to już śpieszę z odpowiedzią.
Jest to cosplay. Z języka angielskiego to zlepek dwóch słów: costume – kostium – i play – zabawa. Jak sama nazwa wskazuje, oznacza przebieranie się w kostiumy i wcielanie się w fikcyjne postaci. Nazwa ta pierwszy raz pojawiła się w japońskim magazynie “My Anime” w 1984, ale hobby to znane było już wcześniej i wcale nie pochodzi z Japonii, chociaż to tam najszybciej się rozpowszechniło.
Kostiumy te najczęściej inspirowane są postaciami z szeroko pojętej fantastyki i science fiction, ale nie tylko. Oprócz bohaterów gier, filmów, komiksów, zdarza się również wcielanie w realne osoby lub w tzw. OC (original characters), czyli postaci stworzone przez siebie.
Cosplayerzy najczęściej starają się jak najlepiej odwzorować daną postać, inspirując się tak zwaną „refką”, czyli zdjęciem referencyjnym, które zwykle jest zdjęciem postaci z oficjalnych grafik producenta. Ale nie oznacza to, że ludzie, którzy nie mają stroju 1:1, nie mogą nazywać się cosplayerami. Wręcz przeciwnie!
Cosplay to sztuka!
A jak to wszyscy artyści, tak i cosplayerzy mają głowy pełne pomysłów. Czasem wprowadzają urozmaicenia w kostiumie, dodając detale, których nie ma na oficjalnych grafikach. Poświęcają długie godziny, by stworzyć haft na olbrzymiej pelerynie albo dodać zdobienia na zbroi.
Niekiedy postaci ubierane są w inne stroje niż na oryginalnej „refce” – tu już tylko wyobraźnia Was ogranicza. Chcielibyście zostać Kapitanem Ameryką, ale jednocześnie lubicie japońską popkulturę? Bam! Kapitan Ameryka w stroju Sailor Moon. Nie podoba Wam się strój Poison Ivy albo wstydzicie się pokazać w takim skąpym stroju? No problemo! Możecie stworzyć piękną suknię z bluszczem jako motywem przewodnim. A może nie chce Wam się robić kostiumu, ale akurat w szafie macie niebieską sukienkę? Parę dodatków i jestecie Kopciuszkiem na balu u Księcia!
Zaskoczeni? Spokojnie, aby być cosplayerem, wcale nie musicie spędzić długich godzin przy tworzeniu zbroi szturmowca czy szyciu peleryny Doktora Strange’a. W całej tej sztuce chodzi o to, by przypominać choć trochę postać, w którą chcemy się wcielić, a przede wszystkim dobrze się bawić. Jeśli tak jest, to robicie to dobrze! Popularne jest robienie tzw. instant cosplay, czyli niepełnych strojów, lub closet cosplay, czyli ubieranie ciuchów, które akurat pasują do danej postaci kolorem, krojem lub ogólnym wyglądem.
Zabawa dla dzieci?
Zapewniam Was, że cosplayerzy nie raz usłyszeli, że powinni przestać bawić się w te przebieranki, bo jest to zajęcie dla dzieci. Pewnie Wam też przeszło przez głowę, że jesteście na to już za starzy. Owszem, najwięcej kostiumów, które można dorwać w sklepach, to kostiumy na dziale dziecięcym. Przecież kto jak nie małe dzieci męczy rodziców o kostium Batmana lub Elsy z Krainy Lodu na szkolny balik?
Nie oznacza to jednak, że cosplay przeznaczony jest tylko dla dzieci i nie dajcie sobie wmówić, że wyglądacie niepoważnie jako Dzwoneczek z Piotrusia Pana lub Vanellope z Ralpha Demolki. Cosplay nie ma wieku, można się nim zajmować niezależnie od tego, ile macie lat. To również świetny pomysł na rodzinne spędzanie czasu, nie tylko od święta!
Pochłaniacz czasu i pieniędzy?
Jak najbardziej. Profesjonalne materiały dla cosplayerów są zwykle drogie i słabo dostępne, gdyż cosplay to wciąż niszowa rozrywka. Tworzenie kostiumu zabiera nam również dużo czasu, zwłaszcza gdy coś się nie uda i dany element trzeba wykonać jeszcze raz, alby gdy należy nałożyć dziesięć warstw wikolu na zbroję.
No ok, zniechęciłam już Was pewnie wystarczająco do cosplayu, co?
Nie martwcie się jednak! Cosplay ma być przede wszystkim zabawą. Często kostiumy zrobione pomysłowo, ale małym nakładem finansowym są równie dostrzegane, co te najwyższej klasy! Przykładem może być składający się Transformer z kartonu, który swego czasu krążył w Internecie i zbierał pochlebne komentarze. Nie macie talentu w tym zakresie? To również nie problem, jest wiele sklepów, a także osób prywatnych, u których możecie zakupić gotowy kostium lub zlecić jego wykonanie. Co prawda większość ulokowanych jest za granicą, głównie w Ameryce lub Azji Wschodniej, ale mamy również naszych rodzimych cosplayerów, którzy wykonają dla Was kostium ulubionej postaci z dbałością o każdy szczegół.
Kupiony Cosplay jest oszustwem?
Do niedawna wśród osób zajmujących się tematem krążyła opinia, jakoby zakupiony cosplay nie był prawdziwym cosplayem. “Prawdziwy cosplay” powinien być zrobiony z olbrzymim poświęceniem i skropiony potem, łzami i krwią! Tylko wtedy można to nazwać cosplayem! Jedyną osobą, która jest oszukana w tym momencie, może być autor tych słów. Cosplay to przede wszystkim zabawa. Jeśli nie bierzecie udziału w konkursie, w którym obowiązują określone zasady, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście ubrali kupny strój i wyszli tak na konwent.
No a co z tymi profesjonalistami?
Są również ludzie, którzy temat cosplayu biorą śmiertelnie poważnie. Jest dla nich nie tylko zabawą, ale też sposobem na życie. W końcu kto by nie chciał zarabiać na swoim hobby? Kostiumy, które tworzą, są wykonane od podstaw z niesamowitą dokładnością i dbałością o szczegóły. Często są bardzo skomplikowane i pracochłonne. Cosplayerzy poświęcają cały swój czas na zrobienie kostiumu marzeń, w którym mogą wystąpić przed publicznością w konkursie strojów, takim jak nasza pyrkonowa Maskarada, lub na jednym z ogólnoświatowych eventów, jak EuroCosplay lub World Cosplay Summit. Tam oceniany jest nie tylko sam strój, ale również prezentacja, podczas której osoba w kostiumie wciela się w bohatera i ma za zadanie jak najlepiej się zaprezentować, zazwyczaj poprzez odegranie jakiejś scenki, do której również trzeba się przygotować. Bo nie każdy z nas jest urodzonym aktorem i nie każdy potrafi wykonać salta w tył w stroju assassina. Bycie docenionym na takim konkursie to największe wynagrodzenie całej tej ciężkiej pracy.
Jak widzicie, cosplay wcale nie jest taki straszny i trudny, jak go malują! Prezentowanie się w skończonym stroju to nie tylko przyjemność dla osoby, która ten kostium nosi, ale też okazja dla innych ludzi, by zrobić sobie zdjęcie z ulubioną postacią, której w realnym świecie raczej się nie spotka. Więc nie bójcie się, załóżcie ten strój marzeń i poczujcie się jak zupełnie inna osoba!
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!