Dziady z duchem czasu, czyli poradnik współczesnego świętowania
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to 31 października będzie? Sprawdziłam w kalendarzu i okazuje się, że Dzień Rozrzutności. I równocześnie, zapewne w trosce, coby nie rozrzucić za dużo, Światowy Dzień Oszczędzania. Choć połączone obchody tych dwóch uroczystości mogłyby wyglądać co najmniej fascynująco, z jakiegoś niezrozumiałego powodu ludzie uparli się jednak świętować wtedy Halloween i dłubać w dyniach. A ci bardziej słowiańscy z natury obchodzić Dziady i palić ogniska. Więc niech Wam już będzie. Mimo że uważam, że artykuł o oszczędnym rozrzucaniu pieniędzy na prawo i lewo mógłby być straszny pod wieloma względami, dziś tutaj też będzie przerażająco w stylu ogniskowo-warzywnym. Więc nie przeciągając, zbudujmy odpowiedni nastrój grozy i tajemniczości, od którego pot spływa po plecach, nogi miękną w kolanach, a na skórze pojawia się gęsia skórka…. Buuuuuuuuuuuuuu!
Odpowiednio wystraszeni? Doskonale. No to zaczynamy.
Na psa urok… najlepiej działa przebranie
Ze świętowaniem Halloween w taki czy inny sposób sobie przeważnie radzimy. Jak nam nie idzie, sięgamy po płynny wspomagacz i okazuje się, że jak nie idzie, skoro idzie. Daleko nam jednak do Amerykanów, którzy przez Halloween przemykają po prostu jak burza i jak Hulk przez pole fiołków. Z rozmachem. Policzyłam to sobie na szybko i okazuje się, że za kasę, którą wydają rocznie na same halloweenowe ciuszki dla zwierząt, mogliby sobie kupić pięć Alasek! Ale że kolejna Alaska zda się psu na budę, za te pieniądze ubierają swoje pieseły w takie różne kościotrupy i inne dynie. I niech ubierają, pies im mordę lizał. My mamy swoje święta. Trzeba się tylko odrobinę w ich obchodzeniu podszkolić.
Psssst! Duchy się płoszo!
Nie wszyscy wiemy, jak się prawidłowo świętuje Dziady, a co to za zabawa bez dobrego planu. Wypada więc stworzyć ot choćby broszurkę na ten temat, żeby ułatwić bliźnim życie.
Otóż ludzie od wieków świętowali Dziady entuzjastycznie i z polotem, ale przy tym z pełną kulturą i zachowaniem zasad BHP. Dlatego istniała lista wytycznych, co też w te Dziady można robić, a czego kategorycznie niet. Po co? Bo ktoś mądry odkrył, że od niektórych naszych głupich pomysłów duchy się płoszo.
Jeśli więc nie chcecie mieć na sumieniu gromadki średnio świeżych, niekonwencjonalnie żywych istotek, speszonych jak młode sarenki, pod żadnym pozorem nie uderzajcie w Dziady pięścią w stół! Nawet jeśli jesteście wstępnie rozweseleni i chcecie, żeby nożyce się do Was odezwały. Po prostu nie wypada i już. Kategorycznie zabronione jest też nagłe wstawanie od stołu (też widzicie tu jakiś wymagający terapii ciężki uraz na tle niektórych mebli codziennego użytku?). Jak więc wstawać od stołu w Dziady, to tylko metodą na Voldemorta – wężowym ruchem, lub na Snape’a – płynnie niczym baletnica.Najlepiej też powstrzymać się wtedy od szycia i tkania. Dlaczego? To bowiem grozi stałym uwiązaniem ducha, sami zaś przyznacie, że trochę głupio byłoby tak przez cały czas chodzić z duszą na ramieniu albo na majtkach.
Obiecany wątek warzywny
Z 31 października na 1 listopada musicie też uważać, by duchów przez przypadek nie obrazić. Tutaj zasady są bardzo surowe i myślę, że niektórym z Was trudno będzie się do nich zastosować. Mianowicie – tej nocy nie możecie, nawet, gdyby bardzo Was kusiło, kisić kapusty i ugniatać jej nogami! Dlaczego trzeba zrezygnować z tej popularnej i nieszkodliwej rozrywki? Żeby takiego żywego inaczej nieboraka nie podeptać, logiczne. Zresztą do tego zakazu warto zastosować się i dla własnego bezpieczeństwa, bo sami przyznacie, że bardzo łatwo można wtedy upaść na duchu i boleśnie stłuc kolana.
Podczas Dziadów zakazane jest też wylewanie wody za okno, to z kolei z obawy, żeby duszy nie zalać. Ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że dusza w pozycji na tyle horyzontalnej, że nadającej się do zadeptania przy kiszeniu kapusty, dawno jest już zalana, ale nie rzucać mi tutaj kamieniami! Jak mówi stare, znane powiedzenie: Posłuchajcie i rozważcie przysłowie, że w myśl prastarego nakazu, kto nie był zalany ni razu, niech się Słowianinem nie zowie!
Ty d(r)u(c)ha we mnie masz, czyli jak zaprzyjaźnić się ze zjawą
Żeby jednak nie było, że same zakazy. Z duszą przy okazji Dziadów można się także zaprzyjaźnić. Jak to zrobić? W kilku prostych krokach. Najpierw musicie znaleźć żebraka albo psa, bo z jakiegoś powodu tylko oni te półprzezroczyste skubańce rozpoznają. Oczywiście możecie pominąć ten krok, ale sami przyznacie, że byłoby ciut niezręcznie, gdybyście przypadkiem zaprzyjaźnili się z parą wodną albo dymem z papierosa.
Kiedy już najgorsze macie za sobą, musicie tylko takiego delikwenta nakarmić i przyjaźń zawiązana, że tak powiem na wieki. Czym się karmi przybyszów nie z tego świata? Tym, czego dusza zapragnie, ale najlepiej miodem, kaszą, chlebem albo kutią bożonarodzeniową. Skąd wziąć kutię świąteczną w październiku, czuję Wasze niewypowiedziane pytanie. Najlepiej z pierwszego lepszego marketu, z alejki między bombkami a zniczami. Droga prosta jak w mordę strzelił, więc na pewno traficie. Powodzenia i mam nadzieję, że spotkacie podczas najbliższych Dziadów jakiegoś bardzo przystojnego ducha albo prześliczną duszkę. A jeśli nie, to zawsze możecie zrzucić to na złośliwość rzeczy martwych.
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!