Elfy vs. korporacja – kto zwariuje pierwszy?
Elfy są z nami w popkulturze od wielu dobrych lat, stale zbudowane na jednym schemacie: mądrych, długowiecznych i magicznych istot. We współczesnej wizji świata na dobre osadziły się także korporacje, które w sumie z elfami łączy o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać.
Trochę kontekstu na dobry początek
Długouche stworzenia zagościły na stałe w wielu różnych światach. Niezależnie od tego, spod czyjej ręki wypłynęły na strony książek, pewne cechy można określić jako powtarzalne: elfy są mądre, długowieczne, uzdolnione magicznie – posiadają coś, czego nigdy nie był w stanie posiąść zwykły człowiek. Mają skłonności do dążenia do władzy, często nie zważając na konsekwencje czy poniesione koszty. Podobne spojrzenie na świat cechuje współczesne korporacje, dla których jedyną naprawdę ważną rzeczą jest zysk. Na zewnątrz – ułożone, z wieloletnimi planami dbania o wszystkich dookoła, posiadające „coś”, czego nie posiada przeciętny człowiek. Powiązania między elfami a ogromnymi firmami mogłabym zanalizować pod wieloma kątami, jednak skupię się tylko na jednym: czy te wspaniałe istoty poradziłyby sobie z pracą w korporacji, czy może zostałyby przez nią pokonane?
Elfy – gdzie można je znaleźć
Znajdziemy je między innymi na Kontynencie, gdzie są całkiem niezłą bolączką dla wiedźminów (i nie tylko). W chwale i bogactwie żyły kiedyś na Thedas z Dragon Age’a, jako nieśmiertelne i magiczne istoty. Spory udział w historii miały także w Śródziemiu, walcząc w wielu wojnach i bitwach. Miało to swoje plusy i minusy – dawało elfom dużą rozpoznawalność wśród innych istot, niestety ciągnąc ze sobą także negatywne skutki – wielu wrogów i przeciwników. Każdy świat miał ich we własnej wersji, ale nie istnieje uniwersum, w którym długouche stworzenia są uwielbiane przez wszystkich.
To co z tymi powiązaniami z korporacją? – uniwersum Wiedźmina
Zaczniemy od najłatwiejszego, pod kątem tej analizy, świata – na Kontynencie wszystko co złe, było w dużej mierze kojarzone z elfami, szczególnie przez zwykłych ludzi. Komanda Scoia’tael, czyli grupy elfów, których jedynym celem była grabież wszystkiego, co tylko możliwe – dbały tylko i wyłącznie o siebie. Pragnęły własnej potęgi, nie myśląc o tym, jakie konsekwencje wywołają ich działania. Dlaczego więc nie odniosły sukcesu, tak jak robią to aktualne korporacje? W przypadku elfów z wiedźmińskiego świata zabrakło im wspólnoty. Tworzyli zbyt małe grupy i walczyli „dla zasady”, chcąc przywrócić elfiej rasie potęgę – ale koniecznie robiąc to na swoje sposoby. Nie uratowała ich nawet długowieczność, bo Scoia’tael było całkiem skutecznie tępione i wybijane, komando po komandzie. Kto wie, może pod przewodnictwem odpowiedniego „Project Managera”, niczym w korporacji, Kontynent mógłby być pod kompletnie inną władzą… Wiadomo, do gry wchodzi tu jeszcze wybór autora – w końcu to świat stworzony na kartkach papieru – jednak teorie snuje każdy… A myślę, że wielu fanów chętnie zobaczyłoby, jak Isengrim Faoiltiarna, jeden z wielkich przywódców Scoia’tael, radzi sobie z korporacyjnym slangiem i owocowymi czwartkami.
Dragon Age – czy korporacja, Plagi i magia mają prawo się udać?
Nie we wszystkich światach elfy na starcie są skreślone i uważane za wrogów. Chociaż, biorąc pod uwagę współczesne czasy danego uniwersum – mogę nie mieć racji. W świecie Dragon Age’a elfom daleko było do wywołania jakichkolwiek konfliktów z innymi istotami, a już w szczególności z ludźmi. Pragnęły tylko i wyłącznie własnej potęgi – wiedzy, mocy i nieśmiertelności. Izolowały się od ludzi, nie chciały im przeszkadzać. W końcu najlepsze interesy robi się w ciszy, a mimo to nie udało im się uniknąć konfliktów. Innym nie podobał się fakt rosnącej w izolacji potęgi, do której nie mieli dostępu. No i gdzie tutaj korporacja? Już tłumaczę. Kojarzycie te memy, w których jeśli spędzisz o minutę za długo na przerwie w pracy, dzięki wspaniałym współpracownikom twój szef wie o tym w tej samej sekundzie? Do dokładnie takiej samej sytuacji przyrównałabym historię elfów z Dragon Age’a. Bo kiedy człowiekowi się powodzi, zwykle trafi się ktoś, kto tego zazdrości. Czy długouche istoty z tego świata poradziłyby sobie we współczesnej korporacji? Zapewne tak, w końcu mają doświadczenie z takim środowiskiem.
Na sam koniec przyjrzyjmy się tym najbardziej przyjaznym – elfom ze Śródziemia
Zaczynając trochę od drugiej strony – uważam, że akurat ten odłam elfickiego gatunku mógłby mieć problem z poradzeniem sobie w twardym i korporacyjnym środowisku. W przeciwieństwie do reszty wspominanych dzisiaj światów, długousi mieszkańcy Śródziemia chętnie i otwarcie współpracowali z przedstawicielami innych ras i gatunków. Wiadomo – nie mówię tu o bezgranicznej miłości i zaufaniu, a wzajemnej tolerancji we wspólnych interesach. Odnosząc się do zbudowanego wcześniej obrazu „wyścigu szczurów” i dbania tylko o swoje potrzeby, elfy te zdecydowanie wyróżniają się na tle innych stworzeń. Czy czyni je to gorszymi lub lepszymi? Raczej nie. Dostosowały się do środowiska na swój sposób, czerpiąc z tego maksimum dostępnych korzyści.
Słowem podsumowania – czy elfy przetrwałyby życie w korporacji?
Patrząc na przytoczone przykłady – najprawdopodobniej zwycięstwo odniosłyby elfy, ze skromnym wynikiem 2:1. Świat Wiedźmina i Dragon Age’a doskonale przygotował te istoty do wstawienia ich w modelowy, korporacyjny świat. Niezbadane pozostają jednak ścieżki ich długowieczności – bo o tym, żeby przez kilka lat robić jedną i tę samą rzecz, trzeba mieć dużo zacięcia – wszyscy wiemy. Ale przez kilkaset…? To dopiero musi być wyzwanie.