Festiwal Fantastyki 13-15.06.2025 Poznań
pl
Goście Kup bilet

Wiła wianki i wrzucała je do falującej wody, czyli o słowiańskich świętach solarnych słów kilka… set? Część druga (i zapewne ostatnia)!

Jakiś czas temu (ekhem…) obiecałam Wam, że wrócimy do tematu słowiańskich świąt solarnych oraz do ich obchodów. Temat ten jest o tyle wdzięczny, że nasi przodkowie mieli tendencję do tego, by bawić się z radośnie i z przytupem (a ja im tego, tak szczerze, nawet trochę zazdroszczę). W każdym razie, świetnie się składa, bo raptem kilka dni temu miało miejsce przesilenie zimowe, które – obok równonocy jesiennej – w poprzednim artykule nie zostało przeze mnie omówione (w trosce o Wasze zdrowie psychiczne, bo kto to widział pisać i czytać tak długie teksty?). Ale! Najwyższa pora pochylić się także nad tymi dwiema okazjami do zabawy!

Kiedy Słońce było bogiem?

Wspominałam już o tym, ale z racji tego, że od publikacji pierwszej części artykuły zdążyło już upłynąć wiele wody w rzekach, przypomnę – dawni Słowianie byli bardzo blisko związani z przyrodą, czego dowodem jest to, że ich najważniejsze święta były związane z cyklem natury, który obserwować mogli bez żadnych przeszkód. Nowy rok rozpoczynali wiosną, gdy wszystko budziło się do życia po zimie, a każda pora roku związana była z określonymi świętami, tradycjami oraz rytuałami, mającymi zapewnić naszym przodkom pomyślność, obfite plony oraz zdrowie i wsparcie bogów.

Jeśli mieliście okazję przeczytać pierwszą część tekstu (poświęconą Jarym Godom oraz Nocy Kupały), którą z całego egoistycznego i pełnego samozadowolenia serduszka Wam polecam (i w tym miejscu daje czas na nadrobienie tamtego artykułu), to z pewnością zauważyliście, że wiele z tych zwyczajów zdołało przetrwać w naszej kulturze i tradycji po dziś dzień. Choć – to nie powinno nikogo dziwić – w naszej pamięci zatraciło się nie tylko źródło ich pochodzenia, ale także ich znaczenie oraz symbolika. Jak wiele z jesiennego Święta Plonów i zimowych Szczodrych Godów zostało w znanych nam świętach? Mam nadzieję, że dowiemy się tego wspólnie, moi drodzy!

Równonoc jesienna, czyli Święto Plonów

Jeśli szukacie w dzisiejszych czasach świąt związanych z obchodami z równonocą jesienną, to są nimi Dożynki – zarówno one, jaki i słowiańskie Święto Plonów stanowią zwieńczenie całorocznych trudów związanych z ciężką i wymagającą pracą w polu. Są jednak nie tylko nagrodą za wysiłek włożony w zebranie plonów, ale także podziękowaniem bogom za obfitość zbiorów oraz – nie ukrywajmy tego – okazją do zabawy, świętowania, a także wszelkich tańców, hulańców i swawoli. A, jak sami doskonale zdajemy sobie sprawę, każda okazja do tego, aby się świetnie bawić… jest dobra, prawda?

Co roku, w czasie jesiennej równonocy, dawni Słowianie składali także ofiary dziękczynne bóstwom, które w swojej domenie miały urodzaj, mogły więc zapewnić dobrobyt oraz udane zbiory w przyszłym roku. Uwaga świętujących skupiała się więc na bogini Mokosz, a także na Welesie oraz Świętowicie, którzy – według wierzeń naszych przodków – mieli dbać o to, by ich wyznawcy nie pomarli z głodu, ich pola nie wyjałowiały, a rośliny rodziły obfite zbiory, jakie pozwoliłyby przeżyć zimę oraz przednówek. Rok w rok pleciono więc wieńce, tańczono oraz ucztowano na cześć i chwałę bogów, by podziękować im za minione dwanaście miesięcy oraz prosić o pomyślność w kolejnym sezonie. Ważnym elementem obchodów Święta Plonów były także wróżby, będące próbą zajrzenia w przyszłość i przewidzenia czy kolejny rok będzie równie (albo i bardziej) pomyślny od mijającego.

Awatar autora

O autorze

Martyna Halbiniak

Twierdzi, że nie śpi, bo sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Jest też zdania, że czekolada nie pyta - ona po prostu rozumie. Wieczna studentka z wrodzoną niechęcią do dorosłości, bo lubi się ze swoim wewnętrznym nerdem... tfu, dzieckiem. Z zapałem godnym lepszej sprawy przetwarza kawę na literki. Lubi rodzynki w serniczku i cynamon w jabłeczniku.