Cukierek albo psikus! Halloweenowy zawrót głowy
Nie ukrywam, że korci mnie zacytowanie klasyka i stwierdzenie, iż „Halloween, jakie jest, każdy widzi”, święto to bowiem już dawno wyszło z etapu bycia niczym Yeti, czyli „wszyscy o nim słyszeli, ale jeszcze nikt nie zaobserwował”. Wciąż jednak nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, z czym je się to święto magii, duchów i czarów. Na szczęście przychodzimy z pomocą!
Halloween z pełnym brzuchem!
Trudno z całą stanowczością stwierdzić, od jakiego święta wywodzi się Halloween. Niektórzy jego początków oraz pierwowzorów doszukują się w już w czasach starożytnego Rzymu i obrzędach na cześć bogini Pomony, inni zaś upatrują się ich w celtyckich obchodach święta Samhain, oznaczającego koniec lata i nieuchronne nadejście zimnej pory roku, a wraz z nią często głodu i niedostatku. Nie od dziś wiadomo, że jeśli „winter is coming”, to nadchodzą również niemałe kłopoty: kiedyś była to pusta spiżarka, a teraz wiecznie zaskoczeni drogowcy.
![](http://giphygifs.s3.amazonaws.com/media/2BZlCuhDgC2w8/giphy.gif)
Obchody Samhain rozpoczynały się ostatniego października, o zmierzchu, gdy druidzi rozpalali ogniska, mające nie tylko pełnić funkcję drogowskazu dla zbłąkanych dusz, które w tym czasie kręciły się pośród żywych, ale też odstraszać złe moce. Wierzono bowiem, że w ten konkretny dzień bariera pomiędzy światami zanika i zmarli mogą swobodnie przenikać do naszej rzeczywistości, to zaś nie zawsze oznaczało wizytę ukochanej cioci czy ulubionego wujka. Nic zatem dziwnego, że system schodzenia z radaru tym mniej pożądanym gościom z zaświatów był całkiem dobrze rozbudowany.
W czasach, gdy życie ludzi w dużej mierze uzależnione było od zmian pór roku i wegetacji roślin, Samhain stanowiło właściwie ostatnią okazję do hucznej zabawy. Po nim, rzez kolejne kilka miesięcy trzeba było liczyć się z zapasami, zaciskać pasa i często nie dojadać, by przetrwać do wiosny, a wraz z nią do pojawienia się pierwszych zbiorów. Nic dziwnego, że często obchody święta wiązały się z jarmarkami, tańcami i ucztami, trwając nawet tydzień – ludzie radowali się, bo nie mieli gwarancji, że po zimie spotkają się w tym samym gronie. Jedli więc i pili, składając duchom ofiary z pożywienia.
Halloween na słodko…
Pierwszym skojarzeniem, które przychodzi na myśl, gdy mowa o Halloween, bez wątpienia jest zwyczaj, gdy przebrane dzieciaki chodzą od domu do domu, prosząc o słodycze. „Cukierek albo psikus” zakorzenił się w popkulturze niezwykle głęboko i idę o zakład, że jesteście w stanie przed pierwszą kawą wymienić przynajmniej kilka filmów, książek czy seriali, w których możecie spotkać wzmianki o tej tradycji (zapewne zaczynając od Stranger Things, przez Supernatural, aż po powieści Anety Jadowskiej, że nie wspomnę już o całej masie horrorów, których akcja ma miejsce w tym właśnie czasie).
![](https://media.giphy.com/media/2vmgb8ZGaeBsuSeo5I/giphy.gif)
Zapytacie zapewne o to, skąd wziął się sławny „trick or treat”. Otóż Celtowie wiedzieli, jak przekupić dobre duchy, by przyniosły im szczęście i obłaskawić te mniej przyjazne, żeby nie bruździły im przez następny rok. Nietrudno się domyślić, że łapówką były wszelkiej maści łakocie, które miały zjednać przychylność bytów z zaświatów i zaskarbić sobie ich przychylność. Później zwyczaj ten pożyczył sobie Kościół, namawiając wiernych, by w wigilię Wszystkich Świętych krążyli po domach i prosili o jedzenie lub drobne datki w zamian za modlitwę. Do Stanów Zjednoczonych tradycja ta przywędrowała wraz z Irlandczykami.
Nie bez znaczenia jest tu amerykański zwyczaj zdobienia domów – plastikowe nietoperze, dynie, duchy z prześcieradeł pojawiają się niemal na każdym podwórku, dając dzieciakom znać kto chce i może obchodzić Halloween. Tak się bowiem składa, że najmłodsi szerokim łukiem omijają domy, które nie zostały przyozdobione przez właścicieli, oznacza to może nie tylko brak chęci do udziału w zabawie, ale także… brak możliwości. Sądy bowiem za określone typy przestępstw wobec najmłodszych mogą orzekać zakaz dekorowania domów.
… czy z ketchupem i dynią?
Nie od dziś wiadomo, że z ketchupem (i sosem czosnkowym) da się zjeść niemal wszystko i nawet się nie skrzywić. Większość z nas, w okresie dziecięcym odkryła zaś, że konsystencja oraz barwa tego pomidorowego ulepszacza smaku świetnie nadaje się do tego, by udawać krew. Krew, która zapewne przydałaby się do halloweenowego kostiumu – stroje niejednego wampira, mumii, wiedźmy czy zombie tylko zyskałyby na realności, prawda? Na szczęście dla przebierańców, rynek powoli wypełnia się akcesoriami, mającymi ułatwić nam wcielenie się w postacie z horrorów i koszmarów.
![](https://media.giphy.com/media/pjcV8IhfaLnCAy5IV9/giphy.gif)
Tradycja zakrywania twarzy strasznymi maskami również wywodzi się od Celtów, którzy w ten sposób pragnęli upodobnić do duchów, które całymi hordami kręciły się w tym czasie pośród żywych, by te nie zwracały na nie uwagi i zajęły się swoimi sprawami. Oczywiście i z tego zwyczaju zaczerpnął Kościół, więc w późniejszym okresie domy wiernych odwiedzali przebierańcy w strojach aniołów, świętych czy diabłów. Teraz gdy popkultura pokazała nam wiele – mniej lub bardziej strasznych – maszkar, trudno nie natknąć się na zombie, szkielety czy Pogromców Duchów, proszących o słodkości.
Także wydrążona dynia, czyli Jack-o’-lantern miały pełnić podobną funkcję i odstraszać te mniej przyjazne byty. Najpierw druidzi krążyli po wioskach z wydrążoną brukwią lub rzepą (dynie weszły do użytku dopiero gdy odkryto Amerykę Północną, okazały się bowiem łatwiejsze w obróbce, a do wydrążonej dyni można było wstawić świeczkę). Ten symbol Halloween upamiętniać miał także dusze uwięzione w Czyśćcu i błędne ogniki. Swoją nazwę wzięła zaś z legendy o chciwym Jacku, który zaprzedał duszę diabłu za bogactwo – mężczyzna wykpił się od paktu, więżąc demona, jednak po śmierci nie mógł trafić ani do nieba, ani do piekła.
Halloween na wesoło!
![](https://media.giphy.com/media/1k5UfprqkDBTi/giphy.gif)
Niezależnie jednak od tego, czy podchodzicie do Halloween jak przysłowiowy corgi do dyni, czy uwielbiacie to święto, pamiętajcie o jednym: chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę! Stare prześcieradło może w tym czasie zyskać nowe życie, ketchup na kilka chwil stać się krwią ociekającą z kłów wampira, a dynia się uśmiechnąć. Wy też się uśmiechnijcie!
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!